Całe życie poświęciłam dla niego. Od momentu, gdy się urodził, mój świat kręcił się wokół mojego syna, Kamila. Byłam samotną matką, pracowałam na dwa etaty, by zapewnić mu wszystko, czego potrzebował. Dbałam, by miał dobre ubrania, mógł chodzić na dodatkowe zajęcia, a nawet wyjeżdżać na wycieczki szkolne, których inne dzieci mogły tylko zazdrościć.

Nigdy nie narzekałam. Myślałam, że moja miłość i poświęcenie zostaną kiedyś docenione.
Ale życie miało dla mnie inne plany.


Kiedy Kamil dorósł, wyprowadził się do miasta, znalazł pracę i ożenił. Byłam dumna, widząc, jak dobrze sobie radzi. Gdy zaproponował, żebym zamieszkała z jego rodziną po tym, jak moje zdrowie zaczęło szwankować, czułam wdzięczność i ulgę. Myślałam, że znalazłam swoje miejsce, że mogę być częścią ich życia. Ale szybko zrozumiałam, że nie wszystko jest tak, jak powinno.


Jego żona, Monika, nie była zadowolona z mojej obecności. Na początku starała się być miła, ale z czasem zaczęła rzucać drobne, złośliwe uwagi.


– „Mamo, może nie wstawaj tak wcześnie, bo dzieci cię budzą,” mówiła niby uprzejmie, ale z wyraźną irytacją w głosie.


Albo:


– „Naprawdę musimy gotować dwa obiady? Twoja dieta jest taka skomplikowana.”


Próbowałam się nie narzucać, pomagałam, jak mogłam – z dziećmi, sprzątaniem, gotowaniem. Ale czułam, że moja obecność ich drażni. Kamil milczał, a ja nie chciałam robić problemów. Myślałam, że to tylko chwilowe.


Jednak pewnego wieczoru wszystko się zmieniło. Kamil wrócił z pracy, a Monika była w wyjątkowo złym humorze. Słyszałam, jak rozmawiają w kuchni, a potem Kamil wszedł do mojego pokoju. Jego twarz była napięta, a w oczach miał coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam – obojętność.


– „Mamo, musimy porozmawiać,” zaczął, jakby to była formalność. „Monika i ja uważamy, że twoje mieszkanie tutaj nie jest dla nas najlepszym rozwiązaniem. Czujemy się przytłoczeni.”
Zamarłam. Czy dobrze usłyszałam?


– „Przytłoczeni? Kamil, przecież robię wszystko, żeby wam pomóc. Opiekuję się dziećmi, sprzątam...”


– „Wiem, mamo,” przerwał mi chłodno. „Ale to za dużo. Monika ma rację – to nie jest dobre dla naszej rodziny.”


– „Rodziny?” zapytałam cicho. „Przecież ja też jestem twoją rodziną.”


Spojrzał na mnie, a jego milczenie było gorsze niż jakiekolwiek słowa. Następnego dnia musiałam się wyprowadzić. Znalazłam pokój u znajomej, a moje serce było złamane. Kamil, mój jedyny syn, którego wychowałam z taką miłością, wyrzucił mnie z domu, jakbym była niepotrzebnym meblem.


Mijały tygodnie, a ja próbowałam sobie ułożyć życie na nowo. Kamil nie dzwonił. Monika nigdy się ze mną nie skontaktowała. Czułam się samotna, zdradzona i niepotrzebna. A potem, pewnego dnia, zadzwonił telefon.


– „Mamo, możemy porozmawiać?” usłyszałam jego głos, łamiący się od emocji. „Żałuję. Nie wiem, jak mogłem to zrobić. Proszę, wybacz mi.”


W tamtej chwili wszystkie emocje wróciły – ból, złość, rozczarowanie. Jak mogłam wybaczyć coś takiego? Jak mogłam zaufać komuś, kto tak łatwo mnie odrzucił?


– „Kamil, potrzebuję czasu,” odpowiedziałam cicho. „Nie wiem, czy potrafię to wybaczyć.”


Od tamtej rozmowy minęło kilka miesięcy. Kamil próbował naprawić naszą relację – odwiedzał mnie, przynosił zakupy, starał się być obecny. Ale w moim sercu wciąż była rana, która nie chciała się zagoić. Może czas uleczy ten ból. Może kiedyś nauczę się mu wybaczyć. Ale na razie patrzę na niego i zastanawiam się: czy miłość matki może naprawdę wszystko wybaczyć?