Kiedy usłyszałam, że teściowa ciężko zachorowała, nie wiedziałam, jak zareagować. Z jednej strony to była matka mojego męża, człowiek, który przez lata był częścią naszego życia. Z drugiej strony, nigdy nie miałyśmy dobrych relacji. Teściowa zawsze znajdowała sposób, by krytykować mnie na każdym kroku – nieważne, co robiłam, zawsze było źle. A teraz, nagle, miałam być tą, która przejmie opiekę nad nią?


Mąż przyszedł do mnie pewnego wieczoru i oznajmił swoją decyzję.


– Mama jest poważnie chora, potrzebuje kogoś, kto się nią zajmie. Myślę, że powinnaś się nią zaopiekować.


Te słowa zabrzmiały jak wyrok. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Czy naprawdę oczekiwał, że teraz, po wszystkich latach krytyki i zimnych relacji, ja będę tą, która się wszystkim zajmie?


– Chcesz, żebym to ja się nią opiekowała? – zapytałam, próbując zapanować nad emocjami.


– Tak, przecież masz najwięcej czasu, – odpowiedział, jakby to było coś oczywistego.
Najwięcej czasu? Czy on naprawdę myślał, że moje życie można po prostu postawić na głowie, żebym mogła zajmować się jego matką? Teściowa nigdy mnie nie akceptowała, zawsze uważała, że jej syn zasługuje na kogoś lepszego. A teraz, kiedy zachorowała, nagle miałam się stać jej opiekunką?


– Nie mogę tego zrobić, – powiedziałam stanowczo, czując, że to będzie trudna rozmowa.


Mąż spojrzał na mnie zaskoczony. W jego oczach widziałam złość, ale też niedowierzanie.

Zawsze uważał, że jako jego żona powinnam podporządkować się jego decyzjom, a teraz, kiedy potrzebował mnie do czegoś tak ważnego, powiedziałam „nie”.


– To twoja matka, – dodałam, patrząc mu prosto w oczy. – Nie jestem gotowa, by się nią opiekować. To nie jest moja rola.


Cisza, która zapadła po moich słowach, była pełna napięcia. Wiedziałam, że mąż tego nie zrozumie. Dla niego to była rodzinna lojalność, ale dla mnie to było coś więcej. To było żądanie, bym poświęciła swoje życie dla kogoś, kto nigdy nie okazał mi ani szacunku, ani wsparcia.


– Myślałem, że zrozumiesz, że pomożesz, – powiedział w końcu, choć w jego głosie słychać było frustrację. – To moja matka.


– Rozumiem, że to twoja matka, ale ja nie mogę tego zrobić, – odpowiedziałam, nie odwracając wzroku. – Potrzebuje profesjonalnej opieki, a ja nie jestem w stanie tego zapewnić.


Wiedziałam, że to, co mówię, nie jest tym, co mąż chciał usłyszeć. Ale wiedziałam też, że nie mogę poświęcić siebie dla kobiety, która nigdy nie była dla mnie dobra. To byłby dla mnie koszmar – każdego dnia zajmować się kimś, kto nigdy nie dał mi ani chwili ciepła.


– Myślisz tylko o sobie, – rzucił z rozgoryczeniem.


Te słowa ugodziły mnie jak nóż. Czy naprawdę uważał, że jestem egoistką, bo nie chciałam przejąć odpowiedzialności za opiekę nad jego matką? Czy naprawdę nie widział, że to żądanie było dla mnie zbyt wiele?


– Nie, myślę o nas, – odpowiedziałam, starając się zachować spokój. – Jeśli teraz zgodzę się na to, nie będę w stanie tego unieść. Potrzebujemy kogoś, kto naprawdę wie, jak się nią zajmować.


Mąż wstał, a jego twarz była zimna i zamknięta. Wiedziałam, że właśnie utworzyła się między nami przepaść, której może nigdy nie uda się zasypać. Ale też wiedziałam, że musiałam postawić granicę. Nie mogłam zgodzić się na to, by poświęcić swoje życie dla kogoś, kto nigdy nie okazał mi miłości.


Czasem w rodzinie przychodzą takie momenty, kiedy trzeba podjąć trudne decyzje. Czasem lojalność rodzinna nie wystarcza, by znieść wszystkie trudy. Teściowa potrzebowała opieki, ale ja nie byłam tą, która mogła jej to dać. I choć wiedziałam, że ta decyzja zrani mojego męża, wiedziałam też, że nie mogłam jej podjąć inaczej.