Anna od zawsze starała się być dobrą matką i teściową. Gdy jej córka, Marta, zakochała się i wyszła za mąż za Pawła, Anna była szczęśliwa, że jej córka znalazła miłość. Paweł wydawał się miłym i odpowiedzialnym człowiekiem, przynajmniej na początku. Z czasem jednak jego prawdziwa natura zaczęła wychodzić na jaw.


Paweł, mimo że miał wykształcenie i możliwości, nigdy nie zdołał utrzymać stabilnej pracy. Zawsze znajdował wymówki – pracodawca był niesprawiedliwy, kolegów z pracy nie dało się znieść, a obowiązki były poniżej jego godności. W końcu zrezygnował z prób znalezienia pracy i spędzał większość czasu na kanapie, oglądając telewizję i grając w gry komputerowe.


Marta, choć kochała męża, zaczęła odczuwać ciężar jego lenistwa. Pracowała na dwa etaty, by utrzymać rodzinę i opłacić rachunki. Anna, widząc, jak jej córka się męczy, postanowiła pomóc. Regularnie zapraszała ich na obiady, przynosiła zakupy i oferowała finansowe wsparcie.


Pewnego dnia, kiedy Anna była w odwiedzinach u córki, Paweł zaskoczył ją swoją bezczelnością. „Pani Anno, mam do pani prośbę” – zaczął, siedząc na kanapie z nogami na stoliku.


„O co chodzi, Pawle?” – zapytała, starając się być uprzejma.


„Chciałbym, żeby pani przepisała na mnie swoje trzypokojowe mieszkanie” – powiedział bez zawahania.


Anna zamarła. „Jak to? Dlaczego miałabym to zrobić?”


„No wie pani, ja i Marta potrzebujemy większego miejsca. Tu jest za ciasno, a pani mieszkanie byłoby idealne. Poza tym, pani już nie jest młoda, może lepiej by było, gdyby pani zamieszkała w mniejszym mieszkaniu, które łatwiej utrzymać” – odpowiedział, patrząc na nią z nonszalancją.


Anna poczuła, jak krew uderza jej do głowy. „Pawle, to mieszkanie jest moim domem. Pracowałam całe życie, by je zdobyć. Jak śmiesz żądać, bym oddała je tobie?”


Paweł wzruszył ramionami. „Przecież to tylko mieszkanie. Dla nas to naprawdę dużo by znaczyło. A pani może sobie znaleźć coś mniejszego.”


Marta, która właśnie weszła do pokoju, usłyszała końcówkę rozmowy. „Mamo, Paweł ma rację. Potrzebujemy więcej przestrzeni dla naszej rodziny. Ty jesteś sama, a my mamy dzieci. Byłoby lepiej dla wszystkich, gdybyś przeniosła się do mniejszego mieszkania” – powiedziała, patrząc na matkę z zimnym spojrzeniem.


Anna czuła, jak jej serce się łamie. „Marto, to jest mój dom. Dom, w którym cię wychowałam. Jak możesz być tak bezduszna?”


„Mamo, to nie jest kwestia bezduszności. To kwestia praktyczności. My potrzebujemy więcej miejsca, a ty możesz się przenieść do mniejszego mieszkania. To jest logiczne rozwiązanie” – odpowiedziała Marta, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.


Anna wstała, czując, że musi się uspokoić. „Nie mogę uwierzyć, że oboje możecie być tak bezczelni. To mieszkanie jest moim domem i nie zamierzam go nikomu oddawać.”


Z ciężkim sercem opuściła mieszkanie córki. Nie mogła uwierzyć, że Marta i Paweł mieli tyle bezczelności, by żądać od niej jej własności. Przez kolejne dni czuła się zraniona i zdezorientowana. Czy naprawdę zasługiwała na takie traktowanie?


Kilka dni później Marta przyszła do niej z Pawłem. „Mamo, musimy porozmawiać. Naprawdę uważamy, że to najlepsze rozwiązanie dla wszystkich” – zaczęła Marta.


„Nie ma o czym rozmawiać, Marto. To mieszkanie jest moim domem. Nie oddam go wam, niezależnie od waszych argumentów” – odpowiedziała Anna stanowczo.


„Mamo, jesteś samolubna. Myślisz tylko o sobie” – powiedział Paweł z gniewem.


„Nie, Pawle. Myślę o swoim prawie do godności i poszanowania mojej własności. Wy powinniście myśleć o tym, jak zapewnić sobie lepsze warunki życia, a nie żądać, bym ja poświęcała swoje” – odpowiedziała Anna.


Marta i Paweł spojrzeli na siebie, a potem na Annę. „W porządku, mamo. Skoro tak stawiasz sprawę, musimy to zaakceptować. Ale wiedz, że bardzo nas zawiodłaś” – powiedziała Marta, odchodząc z Pawłem.


Anna czuła, że mimo wszystko podjęła właściwą decyzję. Wiedziała, że jej relacje z Martą i Pawłem będą teraz jeszcze bardziej napięte, ale nie mogła pozwolić, by ktoś naruszał jej godność i prawa.


Przez kolejne miesiące Anna nauczyła się radzić sobie z samotnością i bólem, ale też odkryła w sobie siłę, o której nie wiedziała, że ją posiada. Zrozumiała, że czasem trzeba stawić czoła najbliższym, by bronić tego, co dla nas najważniejsze. Dzięki tej trudnej lekcji nauczyła się, że wartość człowieka nie zależy od tego, co inni o nim myślą, ale od jego własnej godności i siły ducha.