Jak długo będziemy traktować ludzi jak bakterie? Przynajmniej coś się powinno zmienić w naszym podejściu do osób niepełnosprawnych. 15 lat temu, u mojego dziadka zdiagnozowano stwardnienie rozsiane. Jego mięśnie stopniowo zanikają jeden po drugim, a ostatecznie choroba ta prowadzi do śmierci.
Nieprawdopodobne zachowanie sąsiadów
Boli pacjenta jak diabli. Mój dziadek przez całe życie wykładał na dobrym uniwersytecie. Był profesorem szanowanym przez społeczeństwo. Od młodości mieszkał w tym samym mieszkaniu w centrum, zaprzyjaźnił się z sąsiadami. Generalnie po kilku latach od diagnozy mój dziadek nie mógł się poruszać bez wózka inwalidzkiego.
Wnuki i dzieci włączyli się w leczenie, popadli w długi, zaciągnęli pożyczkę i kupili ojcu wózek elektryczny (poruszający się po naciśnięciu guzika), najbardziej wyszukany. Daliśmy prawie 200 tys. Jak na tamte czasy - kwota jest bardzo wysoka. Mieli nadzieję, że dziadek będzie mógł pozostać mobilny i sam wyjdzie przynajmniej po chleb i gazety, a także będzie mógł utrzymywać kontakt z ludźmi.
Niepełnosprawy mężczyzna nie miał lekko
Dzieci na własny koszt zainstalowały rampy, ponieważ dziadek mieszka na pierwszym piętrze. Mój dziadek był zadowolony ze swojej mobilności przez mniej niż dwa tygodnie. „Mili” sąsiedzi zrywali ze schodów rampy. Nie mieli wstydu ani sumienia.
Dziadek zmarł dwa lata temu, a przez ponad 10 lat siedział w mieszkaniu, jak w klatce. Przenosił się jedynie z kuchni do sypialni swoim drogim krzesłem. A ci, który zerwali rampy cieszą się życiem i nawet nie myślą, że zrobili coś złego.
To też może cię zainteresować: Córka Kasi Kowalskiej czuje się znacznie lepiej po zdrowotnych perturbacjach. Jak teraz wygląda Ola
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Michał Wiśniewski przeżywa trudne chwile. Wciąż nie poradził sobie z tą ogromą stratą. O co chodzi
O tym się mówi: Odszedł Bronisław Cieślak. Ewa Florczak zdradziła, jaki był naprawdę znany aktor