"Goniec" publikuje opowieść byłej pierwszej damy Jolanty Kwaśniewskiej o tym, co się działo w jej życiu, jako pani domu po opuszczeniu Pałacu Prezydenckiego.
Czy poradziła sobie bez obsługi personelu?
To oczywiście wygodne, gdy nie musimy sie troszczyć o przyziemne sprawy, jak gotowanie, sprzątanie, czy zakupy. Możemy wówczas oddać się w pełni swoim zainteresowaniom, pasjom i obowiązkom zawodowym.
Zwyczajne panie domu, których mężowie nie są prezydentami, z pewnością wiedzą, jak pogodzić obowiązki domowe z tymi zawodowymi. Po mistrzowsku planują strategię na kolejne dni, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Wiadome jest to, że nie ma idealnych pań domu, pierwszych dam, prezydentów, czy gospodyń. Każda w czymś jest lepsza, ustępując innej w czymś innym. Każdy ma indywidualne preferencje i zamiłowania, więc jedna osoba będzie po mistrzowsku planować wypad na zakupy na cały tydzień, inna idealnie poskłada pranie, by nie trzeba było znowu prasować, a jeszcze inna gotuje tak wspaniale, że każde danie staje się ulubionym...
A jaką gospodynią domową okazała się być Jolanta Kwaśniewska po zakończeniu prezydentury jej męża? Osobiście zabrała głos w tej sprawie mówiąc, jak odpowiedziała na pytania znajomych o to, jak sobie poradzi bez pomocy presonelu...
Gdy skończyła się kadencja prezydencka męża, to rzeczywiście dość często znajomi pytali mnie: jak to teraz będzie? Będę musiała sama gotować, sama robić zakupy - czy ja sobie z tym poradzę? Odpowiadałam wtedy, że ja nie muszę gotować, bo ja kocham gotować! Tak samo kocham robić zakupy i bywać z przyjaciółmi. Jako pierwsza dama miałam swoje pięć minut w życiu, ale to się skończyło. I w nowej rzeczywistości trzeba umieć się odnaleźć. Może dlatego, że zawsze staraliśmy się być z mężem przede wszystkim przyzwoitymi ludźmi? Wstaję rano i każdego dnia spokojnie mogę spoglądać w lustro.
Co o tym sądzicie?
O tym się mówi: Czym Katarzynie Dowbor podpadła Dorota Szelągowska? Nowa ramówka TVN wszystko wyjaśnia