- Nie odebrałam telefonu, bo byłam w łazience. Potem zadzwonił do Olka i zapytał go — mówi 28-letnia Zosia.
- Co stało się później?
- Olek zadzwonił do mnie i zaczął mieć do mnie pretensje. Dlaczego wyręczam się za ojcem, dlaczego sama nie pójdę do apteki? Widzisz, to nie jest nagły wypadek. Co miałam zrobić, skoro pediatra wieczorem zapisał badania? Zostawić dziecko i iść do apteki? Nie było sensu pisać do Olka, bo on o wszystkim zapomina.
Rzecz w tym, że Zosia i jej mąż mieszkają na przedmieściach. W pobliżu nie ma normalnej apteki.
Jednak Olek uważa, że już i tak wszystkich wkurzyła swoimi sprawunkami. Widzisz, połączenia komunikacyjne są świetne — potrzebujesz czegoś, wsiadasz w autobus i jedziesz.
Olek nie ma samochodu, więc korzysta z transportu publicznego. Czasami pożycza samochód ojca, aby kupić artykuły spożywcze.
W wiosce jest mały sklep, ale ceny w nim są bardzo wysokie. Apteka jest daleko — pójście tam z dzieckiem na ręku zajmuje dużo czasu, więc Zosia postanowiła poprosić o pomoc teścia. Wie, że ma on samochód, więc zwróciła się do niego o pomoc.
Teść zgodził się bez problemu. Ma wystarczająco dużo wolnego czasu, bo jest emerytem. Zawsze chętnie przyjeżdża, bez względu na to, o co prosi go Zosia.
Oczywiście mogłaby skorzystać z usług kuriera, ale to byłoby kosztowne. Po co wydawać pieniądze?
Jednak Olkowi nie podoba się to. Uważa, że wypełnianie poleceń synowej jest dla jego rodziców kłopotliwe, ale z grzeczności nie mogą jej odmówić.
- Dlaczego nie poprosisz męża?
- On złości się za każdym razem, gdy do niego dzwonię. Jak trudne może być bieganie do apteki?
Zwłaszcza że mogę zorganizować dostawę kurierem. Ale wścieka się, kiedy kurierzy przychodzą do jego biura. Powiedział mi, żebym więcej nie zamawiała leków — mówi Zosia.
Cóż, co możemy teraz zrobić? Jej mąż jest pewien, że nadszedł czas, aby stała się niezależna i nie obciążała innych.
Sytuacja z tymi słoikami do analiz w końcu go dopadła. Olek powiedział żonie, że już nie obciąża rodziców. Potrzebuje czegoś — niech zwróci się do swoich rodziców.
Mama Zosi zawsze przychodziła z pełnymi torbami. Czy naprawdę musi zwracać się do rodziców i nie angażować teściów? Co o tym sądzicie?