Ma na imię Andrzej. Ciężko pracuje i dobrze zarabia. Dobrze się przy nim czuję! Zaproponował, żebyśmy zamieszkali razem.

Ale gdzie ja umieszczę moją mamę? Cóż, znasz ją: jaka to zaborcza osoba! - powiedziałam mojej najlepszej przyjaciółce Natalce.

Po rozmowie z nią odłożyłam słuchawkę i wyjrzałam przez okno. Przypomniałam sobie, jak przedstawiłam Andrzeja mamie. Mama od razu zaczęła być celowo niegrzeczna.

Zaczęła nazywać go różnymi imionami, choć nie miała problemów z pamięcią. A potem uśmiechnęła się słodko i przeprosiła.

Oczywiście obraził się na nią za to. Potem odmówił zjedzenia oliwek, które mama i tak nałożyła mu na talerz. A potem postanowiła nałożyć więcej na talerz Andrzeja i celowo przewróciła talerz na jego spodnie.

Wieczór skończył się fatalnie, Andrzej wyszedł bardzo zły. A mama udawała, że źle się czuje i zażądała, żebym wezwała pogotowie.

A po odjeździe karetki mama spokojnie położyła się do łóżka i spała spokojnie do rana. Płakałam całą noc.

Kiedy spotkaliśmy się z Andrzejem po raz ostatni, powiedział mi, że wie, co muszę zrobić z moją mamą.

- Powinniśmy umieścić twoją mamę w domu opieki! Mają tam świetne udogodnienia dla starszych ludzi!

Zastanawiałam się nad sugestią Andrzeja. Przypomniałam sobie, że moja mama była powodem, dla którego nie mogłam założyć własnej rodziny.

Kiedy miałam 22 lata, ukończyłam studia i dostałam pracę. W pracy poznałam mojego kolegę Mirka i zaczęliśmy się spotykać. Moja mama była temu zdecydowanie przeciwna.

Nie kłóciłam się z mamą. Po prostu potajemnie pobraliśmy się. A potem zaczęliśmy mieszkać w moim pokoju. To był dla mnie niezwykle trudny rok.

Rzecz w tym, że mama i Mirek nieustannie walczyli o moją uwagę. Mama z jednego pokoju krzyczała i wołała mnie, a on z drugiego pokoju krzyczał:

- Anka!

Biegałam między nimi jak wyścigowy koń. I wtedy moja cierpliwość się załamała. Zaczęłam się bardzo denerwować i dużo płakać.

Gdy Mirek wychodził, powiedział:

- Jesteś dobrą kobietą, ale dopóki twoja mama jest przy tobie, nigdy nie będziesz szczęśliwa i nie będziesz miała przy sobie mężczyzny!

Postanowiłam jednak oddać mamę do domu opieki. Pojechaliśmy z Andrzejem zobaczyć, jakie są tam warunki.

Dom opieki bardzo mi się podobał: wszystko było zadbane i bardzo przytulne. Ale z jakiegoś powodu starsi ludzie byli strasznie smutni. Niektórzy oglądali telewizję, a inni spacerowali po parku.

- Dlaczego wszyscy starzy ludzie są tu tacy smutni? - zapytałam pracownika domu opieki.

- Dlaczego mieliby być szczęśliwi?! Ich krewni porzucili ich i nawet ich nie odwiedzają! A oni na nich czekają! Zawsze stoją przy oknach i podchodzą bliżej bramy! - Odpowiedziała mi kobieta.

Potem pojechaliśmy z Andrzejem do domu. Płakałam całą drogę do domu: było mi żal siebie i mojej mamy. Przypomniałam sobie, jaki byłam mała i jak mama zawsze się o mnie martwiła: jak starała się, żebym była tak dobra jak inni, jak się mną opiekowała i nie spała, kiedy byłam bardzo chora.

Kiedy podjechaliśmy pod mój dom, Andrzej zapytał:

- Dasz mi znać, kiedy twoja mama będzie gotowa do przeprowadzki?

Spojrzałam na niego uważnie i powiedziałam:

- Nigdy nie oddam mamy do domu opieki! Nie mogę jej zdradzić! To byłaby ostateczna zdrada!

Mama poświęciła mi całe swoje życie i nie zasługuje na takie traktowanie! Nigdy nie zamieniłabym mamy na mężczyznę! To byłaby bardzo nierówna wymiana.

Jeśli mnie kochasz i chcesz być ze mną, znajdziesz sposób, by być z moją mamą. A jeśli nie chcesz tego zrobić, to po prostu się rozstaniemy! - powiedziałam i wyszłam.

Minęły trzy dni. Andrzej nie zadzwonił do mnie ani razu. Myślę, że już dokonał wyboru.

Ale nadal nie żałuję swojej decyzji. Nie byłabym z nim szczęśliwa, gdybym żyła i wiedziała, jak moja mama cierpi w domu opieki...