Chciała jak najszybciej znaleźć się w swojej małej, ale przytulnej kuchni. Chciała ugotować coś smacznego dla siebie i córki, a potem przykryć się kocem i pooglądać telewizję.
Już w domu spotkała ją Sonia, która pospiesznie opowiedziała jej, jak minął jej dzień w szkole. Nika spojrzała na córkę, uśmiechnęła się i po raz kolejny pomyślała o tym, jaka jest piękna i mądra! Była najlepszym, co życie mogło jej dać.
- Mamo, pamiętasz, że dziś mija termin zapłaty za korepetytora?
- Cieszę się, że mi przypomniałaś. Tak się zapędziłam, że zapomniałam.
Basia nie martwiła się tym. Jej były mąż wysyła przyzwoite miesięczne alimenty, a jutro jest dzień wypłaty.
Jej córka dobrze się uczy, kończy 8 klasę i potrzebuje pomocy tylko jednego nauczyciela, z resztą radzi sobie sama. Kobieta wydała jedną trzecią alimentów na korepetytora.
Poranek był zwyczajny. Dziewczyny zajmowały się swoimi sprawami, Basia do pracy, Sonia do szkoły.
Przy śniadaniu otrzymały wiadomość o zaksięgowaniu pieniędzy na karcie od ojca Soni, ale kwota była o połowę mniejsza. Basia była zaskoczona, ale postanowiła odłożyć telefon do byłego męża do wieczora, była spóźniona do pracy.
Może zaszła jakaś pomyłka? Zastanawiałm się, czy wie, ile pieniędzy przekazał córce. Poczekała do wieczora i zadzwoniła do niego.
- Już zarabiasz fortunę na dziecku. Inni ludzie nie dostają nawet połowy tego, co ja daję, nie sądzisz? Mam rodzinę, potrzebuję pieniędzy, mój syn dorasta.
I faktycznie, zmieniłem pracę, to co wyliczyło biuro księgowe, to przelałem. Nie ukrywam, z mojej pensji potrącenia przychodzą do ciebie prawidłowo, na czas też. Zgadza się. Pomagam córce, odwiedzam ją. Czego więcej ode mnie chcesz?
- Czy w nowej pracy płacą ci mniej?
Basia zdała sobie sprawę, że nie powinna oczekiwać niczego więcej od mężczyzny, którego kiedyś kochała. On jest tylko ojcem Sonii. "Weekendowym tatą", że tak powiem. Ma swoje nowe życie, a oni są dla niego obcy.
Jak zwykle wieczorem mama i córka usiadły w kuchni. Rozmawiały o pilnych sprawach, omawiały drobne problemy.
Tradycyjnie Sonia opowiadała o szkolnym życiu, dzieliła się wiadomościami, kto i co robił dzisiaj z jej kolegami z klasy. Jakie lekcje zostały przydzielone, kiedy były egzaminy.
Basia latała gdzieś w chmurach, widać było, że myśli o czymś swoim. W głowie wirowały jej słowa byłego męża.
Jego zdaniem chciała się wzbogacić jego kosztem, wykorzystując swoją córkę. Co za okrutne słowa! Co powinna teraz zrobić?
Połowa alimentów pójdzie teraz na korepetytora, za resztę - można kupić nastolatce kilka nowych rzeczy. A co z innymi wydatkami?