Nina i Mikołaj mieli ulubioną córkę, Oleńkę, która dorastała. Ukończyła szkołę i rozpoczęła samodzielną naukę na studiach. Jej rodzice cieszyli się z sukcesu córki.
Jak mówili "doskonała uczennica, sportowiec i po prostu piękność". Miała wielu zalotników, ale wybrała faceta z równoległej grupy.
Wiktor był pozytywny ze wszystkich stron. Nie palił i nie pił, lubił pracować, dobrze się uczył, miał potulny charakter.
No i był bardzo atrakcyjny. Szczupły, niebieskooki, o atletycznej budowie. Ola i Wiktor zaczęli się spotykać. Ich związek przerodził się w burzliwy romans. Dziewczyna przedstawiła chłopaka swoim rodzicom.
Wiktor natychmiast polubił Ninę i Mikołaja. Facet stał się częstym gościem rodziny prawie w każdy weekend i święta. Mikołaj lubił rozmawiać z zięciem, a sam Wiktor z kolei popierał poglądy przyszłego teścia. Rodzice byli szczęśliwi dla swojej córki.
Trafiła na świetnego faceta, który będzie wspaniałym członkiem rodziny. Po ukończeniu studiów młodzi postanowili zalegalizować swój związek. Rodzice zorganizowali ślub i cieszyli się szczęściem dzieci.
Młodzi wynajęli mieszkanie i zaczęli żyć samodzielnie. Chłopak dostał pracę, a dziewczyna znalazła coś dla siebie. Młodzi ludzie żyli "dusza w duszę" i nie kłócili się o nic.
I tak czas płynął. Ola dowiedziała się, że jest w ciąży. Wiktor był bardzo szczęśliwy. Cieszył się z tej wiadomości.
"Jak dobrze żyją nasze dzieci. Są takie dobre. Kupmy im mieszkanie. Po co mają tracić pieniądze na czynsz. Wkrótce urodzi się dziecko, wydatki będą zupełnie inne" - zaproponował żonie Mikołaj.
Zgodziła się i była nawet zadowolona, że mąż wyszedł z taką propozycją. W rocznicę ślubu Nina i Mikołaj wręczyli młodej parze klucze do przestronnego mieszkania.
Młodzi nie mogli się nacieszyć swoim szczęściem, gdy weszli do pokoi z dobrym euro-remontem i stylowymi meblami.
Mieszkanie było wyposażone w pokój dziecięcy. W odpowiednim czasie Ola urodziła córkę. Dali jej na imię Julia.
Trzy lata minęły w dobrobycie i szczęściu. Ola poszła do pracy, a Wiktorowi udało się w tym czasie zrobić karierę i zostać szefem firmy. Wszystko szło dobrze i pewnego dnia Ola zadzwoniła do rodziców i powiedziała, że odbyła poważną rozmowę.
Przyszła do ojca i matki, aby porozmawiać o tym, że chciałaby uczynić Wiktora właścicielem części mieszkania. Mikołaj zorientował się, że Wiktor jest w to zamieszany i zapytał, po co mu to.
- Nie chce czuć się jak bezdomny i powinien mieć takie same prawa do mieszkania jak ja — odpowiedziała Ola.
Mikołajowi nie spodobała się propozycja młodych.
- Pomagaliśmy ci. Teraz jesteś na nogach. Wiktor ma dobrą pozycję i może sam zadbać o swoje mieszkanie. Będzie miał własne mieszkanie, które zostawi waszym dzieciom — nalegał mężczyzna.
Rodzice uznali, że takie rozmowy należy przeprowadzać wspólnie i umówili się na wizytę następnego dnia.
Po kolacji, kiedy Ola położyła Julię do łóżka, krewni rozpoczęli nieprzyjemną rozmowę. Gdy Mikołaj zapytał, po co zięciowi część mieszkania, Wiktor odpowiedział, że chce chronić córkę. Jeśli go szanują i kochają, to dadzą mu część nieruchomości. W przeciwnym razie czuje się jak obcy.
- Kochamy cię i szanujemy. Jesteś jak nasz własny syn. Przed kim zamierzasz chronić swoją córkę? Przed własną matką? Nie rozumiem tego.
Może to ty chcesz się zabezpieczyć na wypadek rozwodu. Nie włożyliście tu nawet grosza. Nie prosiliśmy o to. To był prezent od serca.
Jeśli chcesz być współwłaścicielem, podpisz z Olą intercyzę. Nikomu nie oddamy naszej córki w ofierze — oświadczył bezkompromisowo Mikołaj. Wszyscy rozstali się pokojowo, ale niesmak pozostał.