Opowiedziała nam wiele o sobie podczas wizyty. Historia przyszłej synowej zaniepokoiła mnie, byłam zaskoczona, że młoda dziewczyna wie o wszystkim i wszystkich, od sąsiadów po bliskich przyjaciół.
Pomyślałam wtedy, kto wie, jakie ktoś ma życie, może dziewczyna bardzo się martwiła, dlatego była bardzo otwarta. Postanowiłam wtedy, że pożyjemy i zobaczymy, jaka jest naprawdę.
Kilka miesięcy później ona i mój syn wzięli ślub. Ze strony synowej zaproszono tylko jej matkę i dwie przyjaciółki.
Mnie też ta ograniczona liczba gości trochę dziwiła, bo według synowej ma ona starszego brata i wielu krewnych. Nie do końca rozumiałam, dlaczego nie zostali zaproszeni. Nie było też taty synowej.
Dopiero po jakimś czasie dowiedziałam się, że dziewczyna nie zaprosiła nawet swojego ojca. Ojciec odszedł od matki synowej, gdy Karina miała nieco ponad pięć lat.
Matka synowej nie pozwalała ojcu widywać się z córką, mimo że ten wiernie płacił jej alimenty. Cóż, zdecydowałam: "Cóż, to rodzina nieznajomych".
Po ślubie dzieci zaczęły z nami mieszkać. Mamy duże mieszkanie, dlatego jest w nim wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich. Zawsze byłam w pracy i nie angażowałam się w relacje młodych.
Od razu zorientowałam się, że synowa nie jest przyzwyczajona do pracy, nie umie nawet zmywać naczyń.
Nie nalegałam, żeby sprzątała całe mieszkanie, ale przynajmniej musiała posprzątać swój pokój.
Kiedy wracałam z delegacji, zastawałam górę naczyń w kuchni i okruchy w całym mieszkaniu. Nie było czasu na nic innego, a ja byłam zmęczona i zaczęłam sprzątać.
Synowa zawsze mówiła, że nie ma czasu na sprzątanie, po czym siadała obok mnie i zaczynała opowiadać mi wszystkie plotki o swoich znajomych.
Karina nigdy nawet nie próbowała pomóc mi w jakikolwiek sposób w pracach domowych, mogła tylko siedzieć obok mnie i obrabiać wszystkim tyłki.
Nie wytrzymałam i opowiedziałam o wszystkim synowi. Powiedziałam mu, że jeśli jego żona nie chce sprzątać, a on nie może jej zmusić, to niech sprząta sam.
Pewnego dnia zatrzymała mnie sąsiadka i zaczęła opowiadać, ile brudu wyrzuca na mnie synowa.
Mówi wszystkim, że jestem prawdziwą żmiją i cały czas dokuczam jej zrzędzeniem i wyrzutami, a ona taka biedna.
Jak służąca, od rana do rana pracuje, żeby utrzymać mieszkanie w porządku. I obmawiała mojego syna, nazywając go głupcem i durniem.
Nieprzyjemnie było mi tego wszystkiego słuchać. Kiedy wróciłam do domu, zawołałam synową i syna do kuchni, bo chciałam z nimi porozmawiać.
Synowa od razu zaczęła zaprzeczać, po czym zaczęła krzyczeć, że od początku jej nie lubię i dlatego zawracam jej głowę swoim dokuczaniem, po czym rozpłakała się i pobiegła spakować swoje rzeczy. Mój syn pomyślał o tym, ale nie powstrzymał żony.
Od ponad dwóch tygodni moja synowa mieszka u mojej swatki, a teraz w moim domu cały czas panuje porządek. Mój syn co jakiś czas biegnie do żony.
Powiedziałam mu od razu, że jeśli się z nią spotyka, to niech mieszkają, gdzie chcą, ale nie pozwolę jej stanąć nawet na moim progu.
Dużo pracuję i jestem bardzo zmęczona, dlatego nie zamierzam opiekować się tą dziewczyną.
Nie chcę jej widzieć w moim domu po tym, jak sprawiła, że poczułam się tak źle i nadal się nade mną znęca. Teraz chyba rozumiem, dlaczego jej rodzinne stosunki tak źle wyglądają.