Wszystko jest tu inne — rytm i tempo życia, inne zarobki, inne ceny, wszystko jest inne. O rząd wielkości wyższe, a czasem o więcej niż jeden.

Postanowiliśmy z mężem spróbować szczęścia i osiedlić się w tej metropolii. Kwestię pracy ustaliliśmy wcześniej, nie podróżowaliśmy, zaczynając od zera, wynajęliśmy małe mieszkanie i zaczęliśmy podbijać miasto.

Muszę przyznać, że miasto potraktowało nas bardzo przychylnie, przez dwa lata zarobiliśmy całkiem przyzwoitą sumkę, nawet jak na standardy stolicy.

Nasz "start" przerwała ciąża. Bardzo chcieliśmy mieć dziecko, więc nawet nie myśleliśmy o aborcji, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że teraz zarobki będą gorsze.

Niemniej jednak bezpiecznie przeszłam dziewięć miesięcy, rzuciłam pracę tuż przed porodem, a teraz mamy w domu córeczkę.

Mój mąż bardzo się starał, aby zmniejszyć naszą zapaść finansową, pracował na półtorej etatu, ale nadal trudno było związać koniec z końcem.

Dlatego, gdy Ania miała półtora roku, podjęliśmy decyzję — musiałam odejść z urlopu macierzyńskiego, aby nasz cel posiadania własnego mieszkania zaczął się ponownie zbliżać.

Żłobek, przedszkole — dla półtorarocznego dziecka to wszystko nie tak. Mój mąż zadzwonił do swojej matki w i poprosił ją, aby wprowadziła się do nas i posiedziała z naszą wnuczką.

Emerytowana teściowa, trochę się wahając, zgodziła się. Ale cieszyliśmy się zbyt wcześnie. Nagle interweniowała moja szwagierka.

Nie miałam pojęcia, że po tym, jak teściowa zgodziła się nam pomóc, będziemy z nią tak często rozmawiać przez telefon.

Czterdziestoletnia pani dosłownie odcięła mi telefon, nie pozwalając odetchnąć przez kilka dni. Najciekawsze jest to, że ona również mieszka w stolicy, jest żoną bardzo zamożnego biznesmena, od trzech lat, gdy my stawaliśmy na nogi, ani razu nie pofatygowała się zapytać o sprawy własnego brata.

A rodzonej siostrzenicy jeszcze na oczy nie widziała, swoją uwagę okazała przysłaną kurierem wyprawką dla dziecka i to było wszystko.

Wiele się nasłuchałam od tej "prawniczki"! Postanowiłam zablokować jej numer, ale nie poddawała się. Przerzuciła się na brata:

- Dlaczego mama musi niańczyć twoje dziecko? Z moim sama rozwiązałam wszystkie problemy! Daj mamie odpocząć na emeryturze, zasługuje na to! Jeśli nie możesz zarobić w stolicy, jedź do swojej wiochy, tam ceny są niższe, nie powinieneś był nadstawiać karku!

Z jakiegoś powodu siostra nie pamiętała, że nigdy nie zarobiła ani grosza w swojej rodzinie, dobrze wyszła za mąż i od tego czasu siedziała w domu i leżała w salonach piękności.

Po kilku telefonach brat przypomniał jej, kto i jak zarabia pieniądze i że siedzenie na karku męża i mówienie innym, co mają robić, jest najłatwiejsze.

Pokłócił się z siostrą i od tamtej pory zapanowała błoga cisza.

Wiadomo, że szwagierka kapie na mózg swojej mamie, ale teściowa, za co jestem jej bardzo wdzięczna, i tak niedługo przyjedzie i będzie nam pomagać przez kilka lat, aż Ania bez problemu trafi do przedszkola.