Przeszła na emeryturę trzy lata temu i teraz może spędzać cały swój wolny czas w posiadłości, nie tylko w weekendy.
Ma dwoje dorosłych dzieci, córkę i syna. Dziewczyna mieszka daleko i może wyjechać tylko na święta noworoczne do mieszkania w mieście.
Nie potrzebuje konserw i innych rzeczy. Syn jest żonaty od sześciu lat. Początkowo mieszkał z teściową, trzy lata temu wziął kredyt hipoteczny, a rok później urodziła mu się córka.
Rodzice synowej są w pracy, a Maria może pomagać tylko od października do kwietnia. Ale dzieci nieźle radzą sobie z dzieckiem same, a także z pożyczką.
Syn zarabia pieniądze, synowa na urlopie macierzyńskim, na rozpraszanie się pomocą teściowej nie ma czasu i nie ma pilnej potrzeby.
Ona sama zajmuje się ogrodem warzywnym dla przyjemności. Ma glebogryzarkę i inne niezbędne urządzenia ułatwiające pracę.
Tegoroczne zbiory u Marii były dobre. Wyrosło wszystko, warzywa, owoce, zioła. Nawet słoiki trzeba było kupić. Przez całe lato była zajęta przygotowywaniem jedzenia.
Część plonów zawsze oddawała synowi. Po co marnować pieniądze, skoro ma się własne, naturalne.
Nauczyła się nawet konserwować kompot bez cukru dla swojej synowej. W tym roku zajęła się też wnuczką. Zrobiła marmoladę, galaretkę, tarte jagody.
Młodym udało się kupić nie tylko mieszkanie, ale i małą piwniczkę. Tam głównie przechowywali opony do samochodu, ale znaleźli też trochę miejsca na regały z półfabrykatami. Wypełnili je całkowicie.
Po 7 dniach kobieta poprosiła syna, by przyniósł część słoików do jej mieszkania. Syn zgodził się, ale powiedział, że też musi iść do piwnicy, bo czegoś zapomniał.
Jego mieszkanie było bliżej niż mieszkanie mamy. Nie poszła do domu syna, ponieważ była to pora drzemki dziecka.
Postanowiła pójść sprawdzić ułożenie przetworów, a półki były prawie puste. Okazało się, że synowa oddała wszystko siostrze, ponieważ ta znalazła się w trudnej sytuacji.
To było stresujące dla Marii. Z taką miłością przygotowywała, wybierała to, co najlepsze, a teraz jakaś ciotka miała to zjeść.
Starsza siostra synowej nagle postanowiła odejść od męża latem, i to donikąd. Do mamy nie dało się pojechać, bo to mieszkanie ojczyma. Musiała wynająć mieszkanie, a praca nie jest zbyt dobra.
Płakała więc siostrze, że nie ma z czego wychować dwójki dzieci. Alimentów nie dostawała, a mama nie mogła pomóc, bo ojczym zabronił.
Maria oczywiście opowiedziała o wszystkim synowej. W odpowiedzi usłyszała, że skoro daliście nam to wszystko, to sami zdecydujemy, jak zostaną spożytkowane.
- Jeśli żałujesz, to weź resztę, o nic więcej nie będziemy cię prosić — dodała. To uraziło kobietę do żywego. Ciężko pracowała, a teraz mówią jej takie rzeczy.