Komunikujemy się z nią już od dwóch lat, nie licząc nielicznych chwil, kiedy widzieliśmy się przed ślubem. Po ślubie zaczęliśmy z mężem mieszkać osobno, mieliśmy mieszkanie.
Moja teściowa nigdy nie ingerowała w nasz związek, podobało mi się to. Ona i jej mąż są jeszcze dość młodzi, oboje pracują i mają własne zainteresowania, więc nie mieli dla nas czasu.
Ale gdy tylko dowiedziała się, że spodziewam się dziecka, zaczęła ze mną rozmawiać o tradycjach rodzinnych.
– Ira, wiesz, mamy w rodzinie tradycję. Kiedy jedna z żon rodzi, mąż ma obowiązek dać futro. Tak postępował mój dziadek, ojciec, mąż i brat. Teraz kolej na mojego syna, więc nie wstydź się, zacznij się upominać.
- Mam prosić? To także tradycja?
- Cóż, to są mężczyźni. Nie będziesz przez całe życie biegała jak nastolatek w puchowej kurtce, prawda? Teraz masz inny status, jesteś kobietą, matką. Tak właśnie powinno być w naszej rodzinie, więc pozwól mężowi kupować!
W pierwszej chwili myślałam, że teściowa sobie ze mnie żartuje. Ale ona mówiła tak poważnie, że musiałam w to wszystko uwierzyć. W trakcie rozmowy podeszła do szafy i pokazała mi to samo futro, które dostała od męża z okazji narodzin syna.
Z całym szacunkiem, nigdy jej nie widziałam w tej odzieży wierzchniej, czy ona to w ogóle nosiła? Zdziwiło mnie też, że kazała mi zażądać prezentu od syna!
Zwykle wszystko dzieje się na odwrót: matki chronią swoich synów, a synowe karzą za to, że proszą mężów, żeby coś kupili.
Zaczęłam żartować, mówiąc, że młodej mamie można dać tysiąc przydatnych rzeczy, ale futro nie jest mi do niczego potrzebne. Znów usłyszałam od niej, że jestem żoną i będę matką.
Dlaczego zdecydowała, że mama nie może nosić kurtki puchowej? Żyję we współczesnym świecie, a ona wciąż ma wspomnienia z przeszłości, gdzie futro oznacza status i luksus. Kiedy opowiedziałam to wszystko teściowej, wykrzywiła się, a ja umilkłam, bo nie chciałam się kłócić.
Co jest złego w noszeniu drogiej kurtki puchowej? Jest ciepło, wygodnie i stylowo. W naszym regionie jest to najlepsza odzież, nie gorsza niż futro teściowej z młodości.
Przez jakiś czas mama mojego męża nie zaczepiała mnie, cieszyłam się, że nasza rozmowa o futrze to już przeszłość. Zbyt wcześnie zaczęłam się cieszyć, bo teściowa znowu zaczęła działać.
- No cóż, błagałaś o futro? Zaraz będziesz rodzić!
Razem z mężem pracujemy, mamy dobre zarobki. Mamy wspólny budżet, więc po co mam go błagać, żeby kupił mi coś, czego wcale nie potrzebuję! Nie proszę, żeby kupił mi drogą rzecz, nie ma znaczenia, skąd weźmie pieniądze.
Nie chcę i nie będę niczego żądać od męża, bo przecież mówimy też o moich pieniądzach. Razem z mężem możemy sobie pozwolić na to, aby nie oszczędzać na zakupach.
Gdybym chciała, kupiłabym sobie futro, ale dlaczego teściowa nie rozumie, że jest mi po prostu niepotrzebne?
Nie wiem już jakie argumenty jej dać, żeby mnie zrozumiała? Nie chcę się z nią kłócić, relacje są dla mnie ważniejsze. Po prostu ma przeczucie co do tego futra i już zaczyna denerwować męża.
Przez to wszystko rozpada się moja rodzina, mam ochotę nakrzyczeć na teściową, ale sumienie nie pozwala.