Wszystko poszło dość spokojnie, biorąc pod uwagę poprzednie lata małżeństwa. Mamy dwójkę nastoletnich dzieci. Syn postanowił zamieszkać z ojcem, a córka została ze mną.
Przed złożeniem pozwu o rozwód zaczęłam korespondować z pewnym mężczyzną przez Internet. To był bardzo miły człowiek, ale poznaliśmy się osobiście po złożeniu dokumentów rozwodowych. Szybko nawiązaliśmy znajomość, która szybko przerodziła się w romans. Oczywiście nie obnosiliśmy się z tym.
Moja córka ma trudny charakter, podobnie jak jej ojciec. Podobnie jak on, ona również stara się mieć kontrolę, więc nasze wspólne życie nie należało do najspokojniejszych.
Problem zachowań nastolatków jest oczywiście uniwersalny, jednak w przypadku mojej córki było trochę inaczej. Oprócz nieprzyjemnego zachowania regularnie narzekała i była z czegoś ciągle niezadowolona.
Któregoś dnia bez pytania wzięła mój telefon i znalazła w Internecie korespondencję ze znajomym. Jeszcze tego samego dnia zażądała, żebym wszystko opowiedziała ojcu.
Powiedziałam „nie”, na co ona zaczęła krzyczeć i wpadła w histerię. I trwało to dłużej niż jeden dzień. Krzyki, potępienia, żądania, żebym się przyznała, bo „wstyd mi spojrzeć ojcu w oczy” po takim oszustwie.
Po tygodniu takiej presji nie wytrzymałam i opowiedziałam o wszystkim mężowi. On oczywiście był urażony i od tego czasu praktycznie nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Nie omawia ze mną szczegółów rozwodu. Co więcej, nie chce nawet rozmawiać o tym, jak radzi sobie syn.
Teraz bardzo żałuję, że uległam manipulacji nastolatki. Wiem, że przecież sama powiedziałaby o wszystkim ojcu. Już zdradziła bratu całą prawdę. O dziwo, przyjął wszystko spokojnie i bez oceniania.
Kiedy mój mężczyzna dowiedział się, co się dzieje w mojej rodzinie z powodu naszego związku, zdecydował się odejść. Nie chciał brać udziału w takim konflikcie.
Jestem teraz sama. Życie z córką jest teraz dla mnie bardzo trudne. Nie mogę jej wybaczyć, że wtrącała się w moje życie osobiste i mnie szantażowała.
Przez nią nie byłam w stanie właściwie rozwieść się z mężem i utrzymać relacji z mężczyzną, którego kochałam. Ale z drugiej strony to wciąż dziecko. A co najważniejsze, moje dziecko. Ta sytuacja jest także moją winą.
Rozwód rodziców jest zawsze stresujący dla dziecka. A naprawdę nie chcę pogłębiać problemu. Oczywiście mogłabym wysłać córkę do ojca, ale ona tego nie chce. Nie wiem, co robić. Chyba jestem złą matką...