Za życia obiecała mi je. Ale nic nie sformalizowała, a po co, skoro ze spadkobierców tylko córka i wnuczka. Nikt nie mógł przypuszczać, że córka zdradzi swoje dziecko.
W chwili odejścia babci byłam jeszcze nastolatką. Dobrze pamiętam, jak moja mama powiedziała babci, że nie zamierza gromadzić nieruchomości i na pewno przekaże je mnie.
Ale na początku byłam jeszcze za mała, trzeba by załatwić formalności na mnie. To mogło zająć dużo czasu i wysiłku. Nie było pośpiechu i całkowicie zgodziłam się z mamą, że to może poczekać.
Moja matka mnie okradła
Mama nie zamierzała płacić za mieszkanie, więc od razu wpuściła lokatorów, żeby mieć jakiś bonus z tego spadku. O to też się nie martwiłam. Potem zdobyłam średnie wykształcenie i idąc na studia, chciałam czuć się dojrzała i niezależna. Poprosiłam więc mamę o zgodę na wyprowadzkę.
Ale ona powiedziała, że jest za wcześnie, abym mieszkała osobno. Muszę płacić za mieszkanie, a nie będę miała pieniędzy. Ona nie będzie płacić. Argumenty były przekonujące i zgodziłam się. Wyjechałam na studia do innego miasta. Tam dostałam pokój w akademiku i prowadziłam normalne studenckie życie.
Moja mama, czując się wolna, postanowiła ułożyć sobie życie osobiste. Nie miałam nic przeciwko, ale naprawdę nie lubiłam jej wybranka. Przypominał mi alfonsa. To właśnie powiedziałam mamie. Nakrzyczała na mnie, że to nie moja sprawa. I w ogóle, tyle lat na mnie poświęciła, że teraz chce żyć dla siebie.
Miała rację, więc nigdy więcej nie poruszyłam tego tematu. Mama też trzymała gębę na kłódkę. Nawet nie powiedziała mi, że jest w związku z mężczyzną. Dowiedziałam się o tym zupełnie przypadkiem. I nie zostałam zaproszona na imprezę. Ale to nie jest takie ważne.
Skończyłam studia i zamierzałam wrócić do domu. Zadzwoniłam do mamy i poprosiłam, żeby powiedziała lokatorom, że muszą opuścić mieszkanie. Mama zastanawiała się, o których lokatorach mówimy.
Przypomniałam jej, że w moim mieszkaniu mieszkają ludzie. Powiedziała, że mieszkanie nigdy nie należało do mnie i że już je sprzedała. Potrzebowała pieniędzy na samochód. Musiała więc sama zająć się sprawą mieszkania.
Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Całe życie myślisz, że masz dach nad głową. Ale potem okazuje się, że dach został już sprzedany. Oczywiście nie mogłam już ufać mojej mamie.
I jak mogłam, skoro właśnie stanęłam w obliczu takiej zmiany. Więc jestem teraz bezdomna. Nie, nie do końca. Mam udziały w mieszkaniu mamy. Razem je odziedziczyłyśmy. Mogę zażądać swojego udziału lub sprzedać go komuś, aby uzyskać możliwość mieszkania. Zobaczymy, co wtedy zrobią...