Ma teraz prestiżową, odpowiedzialną i dobrze płatną pracę. Gdy tylko Andrzej kupił mieszkanie i spłacił kredyt hipoteczny, przyprowadził do nas swoją dziewczynę.
Nie była jego pierwszą dziewczyną, ale nigdy wcześniej nikogo do nas nie przyprowadzał. Julia była więc pierwszą dziewczyną, którą przedstawił rodzicom. Okazało się, że spotykali się przez rok, a syn zdecydował, że nadszedł czas, aby się ożenić.
Julia miała 26 lat, wyglądała na cichą i skromną, atrakcyjną dziewczynę. Andrzej stał się jej pierwszym mężczyzną i naprawdę go kocha.
Bardzo polubiłam naszą przyszłą synową...
Była tylko jedna rzecz, która zaczęła mnie martwić. Julia wiedziała, że całe życie spędziliśmy w mieszkaniu miejskim i nigdy nie zajmowaliśmy się ani domkiem na wsi, ani ogrodem warzywnym. Okazało się, że jej rodzice nie chodzili na działkę, aby odpocząć na łonie natury.
Przed ślubem Andrzej został zaproszony na działkę na kebaby i ryby. Julia powiedziała, że regularnie chodzili do lasu na grzyby i jagody.
Gdy tylko się pobrali, Andrzej zaczął być zapraszany tam nie w celach rekreacyjnych i rozrywkowych. Rodzice Julii prosili go, by coś zasadził, wykopał, wypielił grządki.
Na początku była to dla syna nowość i traktował to wszystko jako zmianę aktywności. Ale nie planował pracować w ten sposób przez cały czas. To były jego weekendy, na które miał własne plany. Jego zarobki wystarczały na zakup wszystkiego, czego potrzebowała jego rodzina, a nawet więcej niż mógł wyhodować na tej daczy.
Nie po to zdobył genialne wykształcenie, żeby kopać w ziemi!
Jednak synowa monotonnie i uparcie ciągnie go do pomocy rodzicom na działce. Wyjaśnił jej już, że nie chce tam niczego sadzić ani kopać. Powiedział, że nie ma nic przeciwko ich osobistemu pragnieniu pracy w ziemi. Jeśli jej rodzice lubią coś sadzić i uprawiać, to niech robią to sami, ale bez jego udziału.
Zgadza się tylko zawieźć ich tam w razie potrzeby, ale nic więcej nie zrobi. W swój wolny weekend chce po prostu odpocząć. Julia poczuła się urażona i zadzwoniła do mnie, by się poskarżyć:
- Wiesz, że twój syn odmówił pomocy moim rodzicom?
Nie zamierzałam wtrącać się w ich sprawy, ale synowa sama do mnie zadzwoniła.
Czy wyszła za mąż, żeby znaleźć darmowego robotnika dla swoich rodziców? Czy nie wystarczyło, że mąż umieścił ją w świeżo wyremontowanym mieszkaniu i utrzymywał?
Kiedy byliśmy młodzi, wszystko musieliśmy robić razem. Wtedy nie mieliśmy własnych domów i prestiżowych posad. Do wszystkiego doszliśmy tylko ciężką pracą przez wiele lat.
- Dlaczego nie jestem zaskoczona? Czego się spodziewałam? Matka zawsze będzie wspierać swojego syna! - oburzyła się synowa.
- Jeśli go nie kochasz, to po co wychodziłaś za mąż? Jeśli nie lubisz mojego syna, to się z nim rozwiedź i znajdź sobie kogoś innego! W czym problem? Nikt nie ma wiecznych rodziców, a wy macie wspólne życie. Jeśli do siebie nie pasujecie, lepiej od razu się rozstać. Mój syn się tobą opiekuje. Może ty powinnaś się nim zająć i nie zmuszać go do pracy w domku w weekendy. Ty niczego nie potrzebujesz! Zbyt szybko możesz poczuć się samotna.
- Chyba masz rację. Spróbuję przekonać rodziców, ale to nie będzie łatwe.
- Mam sama z nimi porozmawiać? Nie chcę, żeby dali ci łopatę albo wysłali do pielenia grządek.
Gdy to powiedziałam, rozmowa stała się przyjazna. Pośmialiśmy się i pożegnaliśmy.
Najwyraźniej Julii udało się przekonać rodziców, ponieważ Andriej nie był już zapraszany do pracy w daczy jej rodziców.