Mówi, żebym przygotowała dla niej pokój, co ja w ogóle mogę teraz zrobić. Nie możemy przeprowadzić się do jednego pokoju, mam dwoje dorosłych dzieci i nie możemy wziąć kredytu hipotecznego na mieszkanie. Oszczędzamy na zapisanie dziecka do szkoły, płacimy za samochód i zawsze są prośby dzieci. I na pewno nie przeprowadzę się do wynajmowanego mieszkania, przerosło mnie to wszystko.
Ola ma męża i dwójkę dzieci. Ich trzypokojowe mieszkanie po części należy do matki
Zostawiła je córce, kiedy wyszła za mąż i wprowadziła się do niego. Teraz on odszedł, a ona zamierza wprowadzić się z powrotem.
Oczywiście, jak to mówią, wszystko albo nic. Ale ten jej mężczyzna był nie do zniesienia. Nienawidził nas, moich dzieci, zawsze był zły. A ona zawsze miała do niego serce, wszystko, co mówił, robiła, nawet w urodziny zabronił jej widywać się z wnukami. Co najwyżej mógł jej pozwolić przyjechać do nas i to w bardzo rzadkich przypadkach. Nie rozumiem, jak taka kobieta mogła wybrać takiego buca.
Oczywiście nie doceniał Oli z dziećmi, bo swoich w ogóle nie kochał. Ma bardzo skomplikowany charakter i jest zepsutym człowiekiem. Ma już dorosłych synów i wnuki, a mówi, że nie chce ich wszystkich znać. Nie wiadomo jak, ale mama mieszkała z nim przez 16 lat, aż do jego śmierci. Mieszkali na wsi, a mama Oli zawsze dbała o dom, sprzątała też działkę.
Jeśli przychodziła do nas z prezentami, nie przynosiła więcej niż dwa ogórki i kilka jabłek, chociaż sama miała ogromny magazyn tego dobra, które następnie zamieniała w różne rodzaje żywności. Myślę, że po prostu musiała kraść. Zawsze chciałam wepchnąć te jabłka z powrotem do gardła temu facetowi.
Ostatecznie nie zawarli oficjalnego małżeństwa, ale kilka lat przed śmiercią Jurek zapisał mamie cały majątek. Samochód i zainwestowane pieniądze, dom też jej zostawił. Powiedział, że będzie musiała się tym wszystkim zająć i że ani centymetr ziemi, ani grosz nie trafi do jego krewnych.
A w zeszłym roku na wiosnę zachorował na swoją chorobę, musiał ją mieć od dawna, ale trzymał ją w ukryciu. Lekarze powiedzieli, że nie zostało mu wiele życia, a mama zaczęła przygotowywać się na jego śmierć.
Wystarczyło pół roku, przez cały ten czas mama Oli bardzo starała się pogodzić z rodziną. Na początku ani on, ani jego synowie nie dawali żadnej nadziei. A mama bardzo chciała ich pogodzić, więc tydzień przed śmiercią Jurka odbyło się ich spotkanie, na którym się pogodzili.W tamtej chwili poczuł ulgę w bólu, a jego twarz była oczywiście szczęśliwa.
- W końcu zostawię im dom, nie na darmo ich matka i ja na niego pracowaliśmy.
Ale nie było mu przeznaczone wyzdrowieć, więc nie poszedł do notariusza, co oznaczało, że testament pozostał u matki Oli.
Ale teraz, gdy nadszedł czas, aby zabrać majątek, stanowczo odmawia. Niech jego dzieci wezmą wszystko! Takie było życzenie zmarłego. I miała genialny plan, żeby po prostu zabrać wszystkie swoje rzeczy i przywieźć je do nas.
Może jego synowie dadzą coś na cześć jej pomocy, ale niech wezmą wszystko. W ogóle jej nie obchodzi, że pielęgnowała go przez 16 lat i pogodziła ich rodzinę tuż przed jego śmiercią. Co ja teraz zrobię, gdzie ja się zmieszczę? Gdzie mam ją umieścić? Dlaczego nie pójdzie i nie zamieszka gdzieś indziej?