Ale zdarza się też, że wodę w błoto zaczyna puszczać rodzona, ale nie mniej przebiegła siostra...
Niedawno mojej mamie się pogorszyło, zachorowała. To oczywiste, że ktoś musiał się nią zaopiekować. Moja siostra, która mieszka w sąsiednim mieście, zgłosiła się na ochotnika, bo ja przeprowadziłam się z rodziną do stolicy dość dawno temu.
Moja siostra jest najmłodsza, ale ma już dorosłego syna. My mamy dwójkę, ale oni są jeszcze nastolatkami, chodzą do szkoły. Po prostu na początku skupiliśmy się z mężem na karierze.
Chyba nie o to chodzi. W każdym razie moja mama nie czuje się dobrze, moja siostra zwykle ją odwiedza, a ja i mój mąż staramy się uporządkować sprawy finansowe. Wiadomo, że mamy większe dochody, nie to, co moja siostra na prowincji.
Poza tym nie możemy często przyjeżdżać, bo mama i siostra są daleko. W każdym razie tym razem mama trafiła do szpitala.
Oczywiście zapłaciliśmy z mężem za całe leczenie, poleciałam na tydzień, a później przyjechał też mój mąż. Kiedy mama wyszła, moja siostra powiedziała:
"Pozwól, że zabiorę ją do siebie, będę się nią opiekować przez miesiąc lub dłużej, aż wyzdrowieje. A potem będziesz mogła zabrać ją do domu".
Ogólnie rzecz biorąc, ten pomysł wydawał nam się rozsądny, więc zostawiliśmy pieniądze dla mojej siostry i wyjechaliśmy do stolicy.
Jakiś tydzień później moja siostra i ja odbyłyśmy następującą rozmowę przez telefon. Dzwoni do mnie, mówiąc, że skoro zabrałam mamę, to będę jej cały czas pilnować. Niech zostanie ze mną cały czas. Ale zdajesz sobie sprawę, że ktokolwiek opiekuje się mamą, powinien być właścicielem mieszkania, prawda? Dlaczego nie powiesz jej, żeby mi je oddała, bo czuję się trochę nieswojo?
Sprytna siostra
Oczywiście byłam zaskoczona słowami mojej siostry i powiedziałam:
"Siostro, czy nie jest za wcześnie, abyś zaczęła dzielić spadek? Mama ma dopiero 65 lat, a nie dziewięćdziesiąt. Wyzdrowieje i wróci do domu - jest za wcześnie, by zastanawiać się, czy będzie miała tam opiekę, czy nie. Daj mamie słuchawkę, porozmawiam z nią i zapytam, jak się czuje"
Ale moja siostra powiedziała, że mama teraz odpoczywa i lepiej będzie porozmawiać z nią później. Zgodziłam się więc i rozmowa ucichła. Potem poszłam dalej, aż tydzień później siostra znów do mnie zadzwoniła.
Powiedziała, że z mamą znów jest gorzej. Nie mogłam z nią porozmawiać, bo siostra powiedziała, że mama wzięła tabletki i śpi. Na razie zabrała jej telefon, żeby nikt jej nie przeszkadzał.
I znowu rozmowa o tym, że mama na pewno będzie potrzebowała opieki, że powinniśmy dać jej prezent. Wtedy zgodziłam się pomyśleć przez jeden dzień, a rano byliśmy już z mężem pod drzwiami siostry.
Zadzwoniliśmy do drzwi, a tam był obrazek: wesoła i pełna życia mama otworzyła drzwi i nawet pisnęła z radości. Nie powiedzieliśmy jej, że przyjeżdżamy! Więc to była dla niej miła niespodzianka. Moja siostra wyglądała na zirytowaną. Postanowiłam nic nie mówić mamie.
Poprosiła o zabranie jej do domu, bo już za nim tęskniła, a kotka od miesiąca kręciła się u sąsiadki. Okazało się, że syn siostry zamierza się żenić, więc siostra mieszkanie mamy "zabiera".
Co za żmija, mogła sama z mamą porozmawiać. A teraz jest na mnie obrażona, nie zaprosiła nas na wesele siostrzeńca. Co za głupota. Ale wszystko jest w porządku. Najważniejsze, że mama ma się dobrze.