Wracałem do domu, a moja była żona siedziała na schodach. Trzymała dziecko na rękach i płakała. Nie rozumiałem, co się dzieje. Ta kobieta upadła mi do stóp. Poprosiła o pozwolenie na zamieszkanie u mnie.

Zlitowałem się nad nią...

Uspokoiłem ją, dałem herbatę. Doszła do siebie w ciągu godziny. Okazuje się, że wyszła za mąż po raz drugi. Dobrze się żyło z nowym mężem. Nosił ją na rękach. Jednak ta pierwsza zdradziła męża. Jak sama twierdzi, nieświadomie. Relaksowała się z przyjaciółmi w klubie i zdradziła z pierwszą poznaną osobą.

Moja ex zaszła w ciążę. Nie myślała o przypadkowym kochanku. Myślała, że to dziecko męża. Miała pecha. On nie może mieć dzieci. Mąż wszystko zrozumiał i wyrzucił ją.

Poszła więc do mamy. Nie powiedziała nic o dziecku. Jej matka nie jest bogatą kobietą. Mieszka w jednopokojowym mieszkaniu za niewielką pensję. Kiedy moja była urodziła, jej mama nie mogła uwierzyć własnym oczom.

Kobieta nie chciała mieć na utrzymaniu córki i wnuczki. Wykopała je za drzwi z groszami w kieszeni. Była żona nie miała dokąd pójść. Pamiętała mnie jako swoją ostatnią nadzieję.
Zgodziłem się pomóc.

- Wracasz do domu na czas. Nie chodzisz do klubów, nie spotykasz się ze swoimi koleżankami. Czy to jest jasne?

Energicznie pokiwała głową. Obiecała spełnić wszystkie wymagania. Nie bardzo w nią wierzyłem. Minął jakiś czas, a ja nie mogłem wyjść z podziwu.

Jeszcze rok temu myślałem, że to przejściowe. Teraz widzę, że ta osoba stała się zupełnie inna. Nie ma już tej skandalicznej kobiety. Długo myślałem o naszym związku. Mieszkamy w tym samym mieszkaniu, dzielimy się pieniędzmi po równo, wspólnie wychowujemy dziecko.

Dziewczynka uważa mnie za swojego ojca. Kiedy powiedziała „tatusiu”, rozpłynąłem się. Nie sądziłem, że bycie ojcem będzie takie miłe. Podjąłem decyzję. Ponownie poprosiłem ją o rękę. Zgodziła się. Teraz mamy prawdziwą rodzinę. Mam nadzieję, że zawsze będziemy szczęśliwi.

O tym pisaliśmy jakiś czas temu: "Postanowiłam zwrócić wszystko, co jestem winna rodzicom": Mam dość takiego traktowania przez najbliższych

Moi rodzice nie są zdolni do dobrych uczynków.

Przy każdej dobrej okazji pamiętają, ile zrobili, jak bardzo się starali, żeby mnie postawić na nogi. A ja jestem takim niewdzięcznym dzieckiem! Tylko ja umiem otworzyć usta i zażądać czegoś innego.

Jestem zdania, że ​​nie należy oczekiwać od człowieka wdzięczności, jeśli czyni się dobry uczynek po prostu z serca. Ale moi rodzice myślą inaczej. Przez całe dzieciństwo słyszałam kierowane do mnie wyrzuty. Ciągle oskarżano mnie o niewdzięczność i o to, że nie liczyłam się z tym, co dla mnie zrobili.

- Zabraliśmy cię do kina, ale nawet nie możesz umyć naczyń! Kupiliśmy tak wiele rzeczy, a ty znowu masz „trójkę”! - Codziennie słyszałam takie frazy z ust mojej matki.

Bardzo lubiła w ten sposób reagować na moje niedopatrzenia...

Z tego powodu nie chciałam żadnych prezentów ani rozrywek. Wiedziałam, że będę musiała odwdzięczyć się rodzicom. Starałam się ograniczyć tylko do najpotrzebniejszych rzeczy, aby nie narazić się na ich nadużywanie. Jednak moi rodzice nadal naginali swoje stanowisko i wywierali na mnie presję.

Dopiero dwa lata później zdali sobie sprawę, że się mylili i przestali na mnie naciskać. Już nie jąkali się, że jestem im coś winna. Do niedawna.

Przez wszystkie lata po ukończeniu studiów oszczędzałam na mieszkanie. Odmówiłam sobie wszystkiego, aby spełnić swoje ukochane marzenie. A niedawno zostałam właścicielką komfortowej kawalerki w centrum miasta. Tylko ja wiem, ile mnie to kosztowało. Planowałam wziąć pożyczkę, bo trochę wciąż było za mało. Ale rodzice powiedzieli, że dołożą brakującą kwotę. Zapewniali mnie, że robią to z głębi serca. Byłam im wdzięczna. Zdałam sobie sprawę z tego, że lepiej mieć dług w banku niż u własnych rodziców.

Kiedy się przeprowadziłam, moi rodzice zaczęli codziennie przychodzić do mnie. Krytykowali remont w mieszkaniu, uczyli mnie, jak żyć i ciągle podgrzewali sytuację. Nie obchodziło ich, że nie mam pieniędzy na drogie meble i materiały wykończeniowe. Szybko zrobiłam wszystko, gdybym tylko miała gdzie mieszkać.

Zastosowałam się do ich rad z powściągliwością, żeby nie przeklinać. Zaczęłam się powoli wycofywać i tłumaczyć im, że trzeba zadzwonić i uprzedzić o wizycie. I co myślisz? Wyrzucali mi, że wydali ostatnie pieniądze na mieszkanie, więc muszę słuchać ich opinii i nie otwierać ust.

Jeśli w dzieciństwie nie umiałam się bronić, teraz nie miałam zamiaru milczeć. Postanowiłam zwrócić rodzicom każdy grosz, aby nie słyszeć już tych słów kierowanych do mnie. Wzięłam pożyczkę i dałam im pieniądze, bo chciałam wyeliminować rażącą ingerencję w moje życie osobiste.