"Goniec" donosi, że 1 lipca, pod wrocławskim Wojewódzkim Szpitalem Specjalistycznym przy ulicy Koszarowej udało się ująć jednego z ratowników karetki pogotowia, którą kilka godzin wożono po Wrocławiu martwą pacjentkę.
Sierżant sztabowy Krzysztof Marcjan, przedstawiciel biura prasowego Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu przyznał, że 31-letni sanitariusz był rzekomo pod wpływem niedozwolonych substancji odurzających.
31-latka zatrzymali funkcjonariusze policji z komisariatu Wrocław-Psie Pole, których wezwano do szpitala, gdy karetka ponownie przytransportowała na izbę przyjęć odesłaną wcześniej z przysłowiowym kwitkiem pacjentkę.
Czy byłaby martwa, gdyby nie została odesłana ze wspomnianym kwitkiem?
Zespół sanitarny przez kilka godzin woził martwą kobietę po Wrocławiu? Okazuje się, że Sanitariusz zatrudniony jest w prywatnej firmy transportowej, której zleceniem było przewiezienie pacjentki z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej do placówki przy ulicy Koszarowej.
Pierwszy raz sanitariusze przywieźli potrzebującą pomocy pacjentkę do Szpitala Wojewódzkiego około godziny 14:00, lecz brak dokumentacji medycznej przesądził o jej dalszych losach. Gdy przywieziono ją ponownie do tej samej placówki po ponad godzinie, pacjentka niestety już nieżyła.
Nie doczekała się przyjęcia do szpitala. Lekarze z placówki mającej z założenia ratować ludzkie zdrowie i życie, przy ulicy Koszarowej, potwierdzili zgon nieprzyjętej przez nich wcześniej pacjentki.
Miała umrzeć podczas transportu karetką. Gdy lekarze zorientowali się, że kobieta zmarła, odesłali ją ponownie do szpitala na ulicy Borowskiej. - Ze względów formalnych, transport został odesłany do jednostki macierzystej - przekazała w rozmowie z dziennikarką Rada Zet Urszula Małecka, rzeczniczka szpitala przy ul. Koszarowej we Wrocławiu. Media donoszą, że funkcjonariusze policji aresztowali sanitariusza, który rzekomo znajdować się miał pod wpływem zabronionych środków odurzających.
Gdy zmęczony tym odsyłaniem i nieprzyjmowaniem pacjentki zespół sanitarny ponowił próbę przekazania martwej już niestety pacjentki placówce szpitalnej, ta poszczuła sanitariuszy policją. - Przy mężczyźnie oraz w jego miejscu zamieszkania policjanci ujawnili środki odurzające w ilości kilkuset porcji handlowych - powiedział sierżant sztabowy Krzysztof Marcjan. Jak donoszą media, sprawa jest rozwojowa, gdyż zajęła się nią prokuratura.
Co o tym sądzicie? Komu wierzyć?
O tym się mówi: Czy Diana miała córkę? W mediach coraz więcej spekulacji krąży na ten temat