W mieszkaniu panowała niezwykła cisza. Wczoraj rano było zupełnie inaczej — on i jego żona jak zwykle biegali tam i z powrotem, szykując się do pracy, żartobliwie kłócąc się o to, kto powinien zająć łazienkę, ale dziś wszystkie pokoje w mieszkaniu, w którym mieszkali od ćwierć wieku, były wolne, ale nie było to szczęśliwe.

Wczoraj Natalia przyszła dość późno. Przyszła zamyślona i nic nie mówiła, dlaczego tak późno wróciła z pracy.

Usiadła w kuchni, ale nie tknęła kolacji, którą przygotował jej mąż. Przez chwilę wpatrywała się w okno, a kiedy Aleksander dotknął jej ramienia i zapytał, co się stało, powiedziała coś, czego nie spodziewał się usłyszeć:

"Aleksander, spotykam się z innym mężczyzną. Spotykam się z nim od dłuższego czasu, około dziesięciu lat. Bardzo go kocham i on też mnie kocha.

Studiowaliśmy razem, ale z jakiegoś powodu nie związaliśmy naszych losów. Spotkałam go przypadkiem, wpadliśmy na siebie w metrze i zdałam sobie sprawę, że przez te wszystkie lata czekaliśmy na to spotkanie.

Jestem zmęczona udawaniem przed tobą i oszukiwaniem cię. Przepraszam, odchodzę do niego"

Wyraz twarzy jego żony był taki, jakiego Aleksander nigdy nie widział przez lata ich małżeństwa — poważny, smutny, winny i jednocześnie zdeterminowany.

Zrozumiał, że to nie był głupi żart, że Natalia podjęła ostateczną decyzję, która nie była dla niej łatwa.

Jego żona spakowała swoje rzeczy, a on stał przy oknie, patrząc w dal, ale nie dostrzegał nic na wieczornej ulicy, próbując zrozumieć, co zrobił źle, dlaczego jego żona, wczoraj tak opiekuńcza i zwyczajna w swoim zachowaniu, dziś rozrywa wszystko, co łączyło ich przez wiele lat.

Przez te wszystkie lata nie mieli żadnych poważnych kłótni, ich dzieci dorosły, wnuki dorastały, to jak teraz będą się z nimi komunikować, było dla niego nie do pojęcia.

Natalia zajrzała do kuchni:

"Wybacz mi i dziękuję za wszystko, co przeżyliśmy. Nie miej mi tego za złe. Jeśli mogę w czymś pomóc, zawsze chętnie to zrobię. Do widzenia!"

Żona chciała położyć płaskie klucze na stole, ale Aleksander ścisnął jej dłoń z pękiem:

"Nie zostawiaj kluczy, te drzwi zawsze będą dla ciebie otwarte..."

Stali jeszcze chwilę, Natalia schowała klucze do kieszeni płaszcza i jeszcze raz przeprosiła:

"Muszę iść, przepraszam..."

Aleksander skinął głową, poczekał, aż żona zamknie drzwi i ponownie podszedł do okna. Spojrzał na samochód wyjeżdżający z podjazdu i pomyślał, jak trudno będzie stawić czoła jutru...