Przez większość mojego życia skupiałam się na innych. Najpierw dzieci – Ania i Marek – potem dom, mąż, wnuki. Byłam kobietą, która zawsze była na drugim planie. Zawsze najpierw myślałam o ich potrzebach, o tym, czy mają wszystko, czego potrzebują. Z biegiem lat zapomniałam o sobie.


Kiedy dzieci dorosły, a mąż odszedł na emeryturę, nagle poczułam pustkę. W domu panowała cisza, która momentami stawała się nie do zniesienia. Pewnego dnia, przeglądając stare zdjęcia, zauważyłam, jak bardzo się zmieniłam. Kiedyś uśmiechałam się na każdej fotografii, z zadbaną fryzurą, ładnie ubrana. A teraz? Moje odbicie w lustrze było inne – zmęczone, zaniedbane, jakby pozbawione dawnej iskry.


Zdecydowałam, że nadszedł czas, by zrobić coś dla siebie. Na początek zapisałam się do fryzjera i wybrałam nową fryzurę. Potem postanowiłam kupić kilka ładnych ubrań, które sprawiły, że czułam się lepiej. Zaczęłam chodzić na zajęcia fitness dla seniorów, żeby poprawić kondycję. Byłam z siebie dumna, bo pierwszy raz od lat poczułam, że robię coś, co naprawdę sprawia mi radość.


Ale moja radość nie trwała długo.


Podczas niedzielnego obiadu postanowiłam podzielić się z dziećmi moimi zmianami.


– Zapisałam się na zajęcia fitness – powiedziałam z entuzjazmem. – Czuję, że mam więcej energii. A w piątek byłam u fryzjera. Jak wam się podoba moja nowa fryzura?


Ania spojrzała na mnie krytycznie.


– Mamo, to wszystko kosztuje. Czy na emeryturze naprawdę powinnaś wydawać pieniądze na takie rzeczy?


Marek dodał swoje:


– No właśnie. Przecież to zbędne. Powinnaś oszczędzać, a nie chodzić na jakieś zajęcia czy kupować nowe ubrania.


Ich słowa były jak cios. Czy naprawdę uważali, że dbanie o siebie to luksus, na który nie zasługuję? Czy moje potrzeby były dla nich tak nieważne?


– Przez całe życie myślałam tylko o was – odpowiedziałam cicho, starając się ukryć drżenie głosu. – Teraz, gdy mam więcej czasu, chciałam zrobić coś dla siebie. Czy to naprawdę tak źle?


Ania wzruszyła ramionami.


– Mamo, po prostu uważamy, że powinnaś być rozsądna.


Po tym obiedzie czułam się zraniona i samotna. Przez kolejne dni unikałam kontaktu z dziećmi, próbując zrozumieć, czy rzeczywiście robię coś niewłaściwego. Ale za każdym razem, gdy patrzyłam na swoje nowe ubrania czy czułam energię po zajęciach fitness, wiedziałam, że te małe zmiany sprawiają, że czuję się lepiej.


Pewnego dnia, podczas rozmowy telefonicznej z przyjaciółką, opowiedziałam jej o wszystkim.


– Elżbieta, nie możesz pozwolić, żeby dzieci dyktowały ci, jak masz żyć – powiedziała stanowczo. – Masz prawo do swoich pieniędzy, swojego czasu i swojej radości. Przez całe życie dbałaś o innych. Teraz czas, by zadbać o siebie.


Te słowa dodały mi odwagi. Następnym razem, gdy Ania zadzwoniła, powiedziałam jej, co myślę.


– Kochanie, rozumiem, że martwisz się o mnie. Ale to moje życie i moje decyzje. Przez lata robiłam wszystko dla was, a teraz chcę zadbać o siebie. To nie jest luksus – to potrzeba, która pozwala mi być szczęśliwą.


W jej głosie wyczułam zaskoczenie, ale i odrobinę zrozumienia.


– Mamo, może trochę przesadziliśmy – przyznała. – Jeśli te rzeczy sprawiają ci radość, to dobrze.


Tamtego dnia poczułam ulgę. Zrozumiałam, że moje potrzeby są ważne i że mam prawo do szczęścia, niezależnie od opinii innych. Bo dbanie o siebie to nie bzdury – to sposób na odnalezienie siebie na nowo. I nikt nie ma prawa mi tego odebrać.