Ona mieszka na szóstym piętrze, a my na trzecim. Mój mąż nalegał na to sąsiedztwo. Gdybym wiedziała, z czym to się wiąże, nigdy bym się nie zgodziła.

Mamy domek letniskowy i często jeździmy tam na weekendy jako rodzina lub po prostu wyjeżdżamy na wieś z namiotem i noclegiem. Zostawiliśmy klucze teściowej, żeby mogła przychodzić i podlewać kwiaty.

Naprawdę mam wrażenie, że jak tylko przekraczamy próg, to teściowa nas odwiedza, żeby "posprzątać". Nie rozumiem, co ona sobie myśli. Bezceremonialnie wścibia się do naszych rzeczy osobistych i sortuje je według jakiejś niezrozumiałej zasady.

Z jakiegoś powodu pościel ląduje w szufladzie razem ze skarpetkami. Część rzeczy wyrzuca na podłogę, a na wierzchu kładzie kartkę z napisem "wyrzucić". Część trafia do pralki. Chociaż nigdy nie mam brudnych rzeczy w szafie.

Wszystko w kuchni również jest przestawiane. Naczynia są przestawiane według jej uznania. Odkładanie ich na miejsce zajmuje mi tydzień.

Zabawki dzieci są traktowane tak samo. Wszystkie są wyrzucane na podłogę i przeglądane. Połowa z nich trafia do kosza jako stare, niechciane, zakurzone. A fakt, że dziecko nadal się nimi bawi, wcale jej nie przeszkadza. Jeśli tak zdecyduje, niech tak będzie.

Moje kwiaty, którymi ma się opiekować, są regularnie zalewane. Tropikalne rośliny są bezlitośnie skrobane. Wszystkie chore liście są usuwane.

Wścibski nos teściowej nie oszczędza moich kosmetyków. Bardzo lubi moje perfumy i używa ich regularnie. Kremy i przybory do manicure też. Muszę kupować wszystko dla nas dwóch.

Nie raz prosiłam teściową, żeby nie bałaganiła w domu, nie dotykała rzeczy. Podlać kwiatki i tyle, nic więcej. Ale moje słowa najwyraźniej trafiają w pustkę, bo za każdym razem pojawia się ten sam obrazek.

Próbowałam dotrzeć do męża, wytłumaczyć mu, że tak się nie robi. Zawsze zwykła rozmowa przeradza się w kłótnię. Jest opiekuńczy wobec swojej mamy. Uważa, że nie powinna się denerwować, jest słabego zdrowia. Muszę być po prostu cierpliwa.

Więc tak robię. Co jeszcze mogę zrobić? Nie raz próbowałam wyjaśnić kobiecie moje stanowisko. Nie mogę krzyczeć, nie tak mnie wychowano. Ogólnie rzecz biorąc, staram się panować nad sobą, nie wpadać w szał i nie robić czegoś pod wpływem emocji...