Dorota Rabczewska-Stępień (37l.) regularnie dzieli się ze swoimi obserwatorami prywatnymi przemyśleniami czy doświadczeniami. Chociaż mocno wycofała się z polskiego show-biznesu to dramy u niej nie brakuje.
Głośne opinie
Ostatnio głośno było o jej opinii na temat serialu „Euphoria” puszczanego przez HBO, który pokazuje problemy nastolatków z samoakceptacją, uzależnieniem i szacunkiem do samych siebie.
Na Instagramie zaapelowała wówczas do swoich fanek by nie brały przykładu z takiego wzoru.
Tym razem Doda pokazała efekt jej własnych decyzji z czasów młodości gdy była związana z Radosławem Majdanem.
Błędy młodości
Chodzi tutaj o jej tatuaż „Kocham Radka”, który zrobiła sobie na przedramieniu. Miał być on symbolem dozgonnej miłości jednak jak wiadomo, małżeństwo piosenkarki i piłkarza nie przetrwało próby czasu.
Para rozwiodła się po trzech latach, a za rozstanie Doda całkowicie obwiniła Majdana informując o jego licznych zdradach z innymi kobietami.
Piosenkarka od dwóch lata przechodzi teraz proces usuwania tatuażu i jak pokazała w mediach społecznościowych jest to niezwykle bolesne. Podczas relacji można zobaczyć jak przyjaciółka zmienia jej opatrunek
„Dziesięć razy przemyślcie te swoje, ku*wa, tatuaże. To jest taki ból przy usuwaniu... To jest taka masakra! Tyle razy robiłam i jeszcze nie zeszło. To jest ból jak zerwane mięso ze skórą" - podsumowała Doda.
To jeszcze nie koniec procesu usuwania tatuażu. Napis okazał się być wyjątkowo trwały.
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wszystko wskazuje, że relacja ulubionej pary seniorów z trzeciej edycji Sanatorium Miłości nie przetrwała próby czasu. Co się wydarzyło
Jak informował portal „Życiepl”: Zmiana czasu z zimowego na letni coraz bliżej. Kiedy przestawiamy zegarki. Czy to będzie już ostatni raz
Z życia znanych ludzi informowaliśmy o: Niepokojące informacje o stanie zdrowia Krzysztofa Krawczyka. Piosenkarz trafił do szpitala. Walczy z poważną chorobą
Zobacz także: Nowy obowiązek dla wszystkich Polaków. Uchylanie się od niego grozi karą grzywny do 5 tysięcy złotych. O co chodzi