11-letnia dziewczynka z Dziewkowic zaginęła we wtorek 13 maja po wizycie u dziadków. Od tamtej pory ślad po niej się urwał, a rodzina przeżywała chwile grozy. Z każdą kolejną godziną napięcie rosło. W środę wieczorem uruchomiono Child Alert — sygnał alarmowy, który nie pojawia się bez powodu. To oznaczało jedno: jej życie mogło być poważnie zagrożone.

W czwartkowy poranek, 15 maja, zapadła decyzja, na którą czekali wszyscy — Patrycja została odnaleziona. Policja potwierdziła, że dziewczynka żyje. Znaleziono ją w jednym z mieszkań w Żorach na Śląsku. Towarzyszył jej 24-letni mężczyzna, który zaledwie godzinę wcześniej został zatrzymany w jednym z zakładów pracy.

Choć finał poszukiwań przyniósł ulgę, wiele pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Dlaczego dziewczynka trafiła do mieszkania dorosłego mężczyzny? Czy była tam dobrowolnie? Czy wcześniej mieli kontakt? Te kwestie bada obecnie policja.

– Patrycja jest cała i zdrowa – poinformowała kom. Agnieszka Żyłka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. – W obecności rodzica przeprowadzimy z nią rozmowę, by ustalić wszystkie okoliczności zdarzenia – dodała.

Służby badają również relację dziewczynki z 24-latkiem. W sprawę zaangażowano funkcjonariuszy od przestępczości wobec nieletnich oraz specjalistów ds. psychologii. Policjanci podkreślają, że na tym etapie śledztwa nie udzielają szczegółowych informacji dla dobra dziecka.

Rodzina Patrycji, lokalna społeczność Dziewkowic oraz internauci, którzy z ogromnym zaangażowaniem udostępniali wizerunek zaginionej, odetchnęli z ulgą. Jednak emocje po tych dramatycznych godzinach jeszcze długo nie opadną.