„Mam nadzieję, że moja prezydentura przywróci wiarę w składane obietnice” – mówił podczas zaprzysiężenia. Jednak już pierwsze dni jego urzędowania pokazują, że realizacja zapowiedzi może okazać się znacznie trudniejsza, niż zakładała kampania.
Głośne deklaracje, ciche wycofania
W kampanii Karol Nawrocki nie szczędził zapewnień o reformach i konkretnych działaniach legislacyjnych. Jego głównym narzędziem wyborczym był tzw. „Plan 21”, program inspirowany historycznymi postulatami Solidarności. Prezydent przekonywał, że plan ten ma przynieść nową jakość w polityce państwa.
Wśród kluczowych założeń „Planu 21” znalazły się:
- wsparcie dla budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK),
- walka z nielegalną imigracją,
- utrzymanie obecnego wieku emerytalnego,
- wzmocnienie narodowego bezpieczeństwa.
Jak jednak ustalił serwis Konkret24, „Plan 21” to zaledwie wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o przedwyborcze obietnice nowego prezydenta.
Nawrocki złożył ponad 70 obietnic
Analiza przedwyborczych działań wskazuje, że Karol Nawrocki podpisał szereg dodatkowych deklaracji i porozumień, m.in.:
- deklarację leśną i przyrodniczą,
- list poparcia NSZZ „Solidarność”,
- dokumenty promujące projekt #TakDlaCPK,
- tzw. „Deklarację toruńską” popieraną przez Sławomira Mentzena.
Do tego doszły zapowiedzi przedstawione na konwencji programowej w Szeligach oraz na stronie internetowej jego kampanii. Łącznie daje to ponad 70 zobowiązań, których realizacja miałaby nastąpić w ciągu najbliższych pięciu lat.
Pierwsze rozczarowania: co obiecał, a czego nie zrobił?
Niektóre z najważniejszych zapowiedzi prezydenta miały zostać zrealizowane niemal natychmiast po objęciu urzędu. Do najgłośniejszych należały:
Obniżenie rachunków za energię elektryczną o 33%
Zapowiedź ta miała zostać zrealizowana w ciągu pierwszych 100 dni urzędowania, czyli do 14 listopada 2025 roku. Eksperci już w czasie kampanii podkreślali, że prezydent nie ma kompetencji do wpływania na ceny energii. Obecnie sam szef jego kancelarii, Zbigniew Bogucki, przyznaje, że prezydent „nie ma takiej sprawczości”.
Złożenie projektów ustaw do Sejmu pierwszego dnia prezydentury
Karol Nawrocki obiecywał, że już 6 lub najpóźniej 7 sierpnia przedstawi w Sejmie pakiet ustaw. Żaden z nich nie trafił do laski marszałkowskiej. Wśród zapowiadanych projektów były:
- obniżenie stawki VAT z 23% do 22%,
- wprowadzenie ulg podatkowych dla rodzin i przedsiębiorców,
- podniesienie drugiego progu podatkowego do 140 tys. zł,
- zniesienie podatku Belki,
- gwarantowana waloryzacja emerytur o 150 zł rocznie,
- powołanie Funduszu Rozwoju Technologii Przemysłowych.
Czy prezydent ma realne możliwości?
Choć Karol Nawrocki wygrał wybory dzięki szerokiemu poparciu, jego wpływ na stanowienie prawa jest ograniczony. Prezydent może inicjować projekty ustaw, ale ich przyjęcie zależy od większości parlamentarnej, której obecnie nie posiada.
Eksperci polityczni wskazują, że sposób prowadzenia kampanii – oparty na bardzo konkretnych terminach i licznych podpisanych deklaracjach – może okazać się pułapką wizerunkową, jeśli obietnice nie zostaną zrealizowane.
Start prezydentury Karola Nawrockiego pokazuje, jak łatwo kampanijne hasła mogą zderzyć się z rzeczywistością instytucjonalną. Obywatele będą uważnie obserwować, czy i kiedy prezydent zacznie spełniać swoje zobowiązania. Póki co – na papierze brzmią one świetnie. W praktyce – wymagają nie tylko dobrych chęci, ale też politycznych sojuszy i realnych narzędzi wpływu.