Do poważnego incydentu doszło na cmentarzu komunalnym w Świeradowie-Zdroju (woj. dolnośląskie), gdzie – jak wskazują pierwsze ustalenia – szczątki jednej z pochowanych osób mogły zostać przeniesione bez zgody i wiedzy rodziny. Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze, która bada, czy doszło do przestępstwa znieważenia zwłok poprzez bezprawną ekshumację.
Zdarzenie ujrzało światło dzienne dzięki kontroli przeprowadzonej przez obecnego zarządcę cmentarza – firmę Almak. Jak informuje portal eluban.pl, podczas rutynowej weryfikacji stanu technicznego i prawnego poszczególnych miejsc pochówku, pojawiło się podejrzenie, że w jednym z grobów mogło dojść do naruszenia przepisów ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych.
Według wstępnych ustaleń, grób osoby pochowanej wiele lat temu został wykorzystany do ponownego pochówku, mimo że bliscy zmarłego nie wyrazili na to zgody. Co więcej, rodzina – jak wynika z ich relacji – nie została poinformowana o planowanej lub dokonanej ekshumacji. O sprawie została powiadomiona policja, a śledztwo wszczęła prokuratura.
– Złożono zawiadomienie o przestępstwie nieuprawnionego przeniesienia zwłok w inne miejsce. Zrobiła to osoba z rodziny pochowanej wcześniej w tym miejscu – potwierdziła w rozmowie z Gazetą Wyborczą prokurator Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Zgodnie z art. 262 § 1 Kodeksu karnego, kto znieważa zwłoki, prochy ludzkie lub miejsce spoczynku zmarłego, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Obecnie trwa gromadzenie materiału dowodowego, a śledczy analizują dokumentację dotyczącą dysponowania miejscem pochówku.
Mieczysław Siergun, były zarządca cmentarza i właściciel lokalnego zakładu pogrzebowego, przyznał, że to jego firma dokonała pochówku nowej osoby w spornym miejscu. W rozmowie z prasą zaznaczył jednak, że jego działania były zgodne z obowiązującymi procedurami.
– Grób nie był opłacany od ponad 20 lat. Przez długi czas nikt nie odwiedzał tego miejsca, dlatego uznałem je za opuszczone. W związku z tym podjąłem decyzję o wykorzystaniu go do nowego pochówku – tłumaczył Siergun.
Były zarządca zapewnił również, że nie doszło do celowego naruszenia spokoju szczątków zmarłego. Jak twierdzi, trumna została umieszczona na innej głębokości, a szczątki poprzedniego pochówku – jeśli w ogóle jeszcze istniały – nie zostały naruszone.
Pracownicy firmy Almak, która obecnie zarządza cmentarzem, kwestionują stanowisko byłego administratora. Według ich relacji, rodzina zmarłego zdołała uregulować należności jeszcze przed dokonaniem nowego pochówku. Zarządca twierdzi również, że Mieczysław Siergun posłużył się nieautoryzowanymi dokumentami dotyczącymi przekazania grobu, podczas gdy prawni dysponenci nigdy nie wyrazili zgody na zrzeczenie się miejsca.
– Dysponent grobu miał rzekomo zrzekać się praw do miejsca, co w rzeczywistości nie miało miejsca. Sprawa wyszła na jaw po naszej powrotnej weryfikacji dokumentów – przekazał przedstawiciel firmy Almak.
Oprócz działań prokuratorskich, równolegle prowadzone jest wewnętrzne postępowanie wyjaśniające zlecone przez burmistrza Świeradowa-Zdroju. Celem jest nie tylko ustalenie przebiegu zdarzeń, lecz także analiza procedur obowiązujących na cmentarzu komunalnym, by w przyszłości uniknąć podobnych sytuacji.
Sprawa ze Świeradowa-Zdroju rodzi szereg pytań o transparentność zarządzania nekropoliami w Polsce, właściwą ewidencję grobów oraz nadzór nad firmami pogrzebowymi. Niezależnie od wyniku postępowania karnego, przypadek ten stanowi ważny sygnał dla organów samorządowych i administracyjnych, by zwiększyć nadzór nad tego typu obiektami oraz przejrzystość procedur dotyczących zarządzania miejscami pochówku.