Siedzę w kuchni, obierając ziemniaki na zapiekankę. Zostały dwa tygodnie do Wigilii, a ja już powoli zaczynam przygotowania. W salonie stoi ubrana choinka, w powietrzu unosi się zapach pierników, które piekłam rano. Święta to dla mnie wyjątkowy czas, bo zawsze spędzam je z moją córką Anią. W zeszłym roku przyniosła własnoręcznie zrobione pierogi, śmialiśmy się i wspólnie kolędowaliśmy. Ale dziś coś nie daje mi spokoju.
Telefon dzwoni. Na ekranie widzę jej imię. Odbieram z uśmiechem, choć w sercu mam dziwny niepokój.
– Cześć, mamo – mówi Ania, a w jej głosie czuję nutę wahania.
– Cześć, kochanie! Już nie mogę się doczekać Wigilii. Wszystko powoli szykuję. Masz jakieś specjalne życzenia na kolację? – pytam, próbując dodać jej otuchy, choć coś podpowiada mi, że rozmowa nie pójdzie w tę stronę, na którą liczę.
– Mamo, musimy porozmawiać – zaczyna ostrożnie. – W tym roku… nie przyjedziemy na Wigilię.
Zamarłam. Na chwilę nie wiem, czy dobrze słyszę. Staram się opanować.
– Nie przyjedziecie? – powtarzam wolno, próbując zrozumieć, co mówi.
– Tak. Krzysiek zaproponował, żebyśmy pojechali na narty. Oboje potrzebujemy odpoczynku, wiesz, jak było ciężko w pracy w tym roku. Myślałam, że się nie obrazisz… – dodaje szybko, jakby chciała mnie uspokoić.
Czuję, jak w środku coś we mnie pęka. Odpoczynek? Na nartach? W Wigilię? Staram się zachować spokój, ale głos mi się łamie.
– Aniu, ale przecież Wigilia to czas dla rodziny. Dla nas. Zawsze spędzałyśmy ją razem. Co się stało, że to się zmieniło? – pytam, choć wiem, że odpowiedź mnie zrani.
– Mamo, wiem, że to ważne, ale my też potrzebujemy czasu dla siebie. Po prostu… nie chcę, żebyś się na mnie złościła – mówi.
Nie wiem, co powiedzieć. Telefon w mojej dłoni wydaje się nagle ciężki. Czuję, jak łzy napływają mi do oczu, ale staram się brzmieć spokojnie.
– Rozumiem, Aniu. To wasza decyzja – mówię, choć wcale tego nie rozumiem. – Ale wiedz, że będzie mi cię brakowało.
Odkładam telefon i przez chwilę siedzę w ciszy. W głowie kłębią się pytania: Czy Wigilia naprawdę przestała coś dla niej znaczyć? Czy tak bardzo się oddaliliśmy? Dlaczego nie widzi, jak bardzo mi na niej zależy?
Patrzę na choinkę, na jej blask. Nagle wszystko wydaje się puste. Mam jeszcze dwa tygodnie, ale wiem, że te święta nie będą takie same. Czy powinnam spróbować jeszcze z nią porozmawiać? Czy pozwolić jej odejść, nawet jeśli mnie to boli? Nie wiem, jak powinnam postąpić, ale czuję, że Wigilia straciła swój blask.