Mój syn chce zamieszkać ze mną. Gdy usłyszałam jego propozycję, poczułam mieszankę rozczarowania i lęku, która ścisnęła moje serce. To nie pierwszy raz, kiedy prosi o wsparcie, a ja już znam, jak ta historia zwykle się kończy. Gdy ostatni raz mieszkał ze mną, życie zamieniło się w codzienny niepokój. Połykał moje oszczędności jak rzeka wciąga gałązki w swój nurt – pieniądze znikały z mojego konta szybciej, niż byłam w stanie zauważyć.


Gdy wrócił tym razem, był bardziej przekonujący. Mówił, że to na chwilę, że wszystko się zmieniło, że znalazł pracę i chce tylko trochę spokoju, by stanąć na nogi. – Mamo, to tylko tymczasowo. Przecież kto lepiej mnie zrozumie niż ty? – mówił, patrząc na mnie wzrokiem pełnym nadziei, a może i pewności, że się zgodzę.


Ale coś we mnie pękło. Ostatnie lata nauczyły mnie, że za każdym razem, gdy dawałam mu szansę, pozostawałam później z wyrzutami sumienia i pustym kontem. Zawsze odbierał mi pieniądze, prosił o wsparcie na drobne wydatki, a kończyło się na tym, że to ja spłacałam jego długi. Próbowałam już mu pomagać, próbowałam być cierpliwa, a jednocześnie naiwna – wierząc, że tym razem będzie inaczej. Ale zawsze wracałam do tego samego miejsca, z tym samym poczuciem osamotnienia i wyczerpania.


Dziś jednak postanowiłam, że tym razem nie ulegnę. – Synu, nie mogę tego zrobić. Już wystarczająco pomogłam, a ty musisz nauczyć się radzić sobie sam – powiedziałam, zbierając w sobie całą odwagę, by te słowa zabrzmiały stanowczo.


Patrzył na mnie przez chwilę w milczeniu, jakby nie mógł uwierzyć, że naprawdę powiedziałam „nie”. – Mamo, przecież nie poradzę sobie bez ciebie… Poczułam, jak serce mi się kraje, ale wiedziałam, że nie mogę już w to wejść. Muszę w końcu postawić granice, żeby ratować własne życie i własną przyszłość.


Syn wyszedł z mieszkania z wyrazem złości i rozczarowania. Był sfrustrowany, może czuł się zdradzony, ale ja wiedziałam, że to jedyne wyjście. Czułam, jak trudne decyzje splatają się z bolesnymi wspomnieniami, ale jednocześnie w głębi serca pojawiło się poczucie ulgi. Zrobiłam to, co powinnam była zrobić dawno temu – stanęłam w obronie siebie i swojej przyszłości.