Przez całe życie starałam się być dobrą matką. Może nie idealną, ale robiłam, co mogłam. Mój syn, Damian, nigdy nie był łatwym dzieckiem. Zawsze był uparty, zawsze robił po swojemu, zawsze musiał mieć ostatnie słowo. Ale czy to powód, żeby mnie odrzucić, żeby mnie wykluczyć z jego życia?
Kiedy usłyszałam, że Damian bierze ślub, nie dowiedziałam się tego od niego. Dowiedziałam się przypadkiem, od sąsiadki. Pomyślałam wtedy: może to jakieś nieporozumienie? Może zapomniał mi powiedzieć, może jeszcze nie planuje zaproszeń? Nie przyszło mi do głowy, że mógłby po prostu mnie nie zaprosić. W końcu jestem jego matką.
Czekałam, aż do mnie zadzwoni, aż opowie mi o swoim szczęściu, o przyszłej żonie. Czekałam na zaproszenie, które nigdy nie przyszło.
Pewnego dnia postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zadzwoniłam do niego. Chciałam po prostu usłyszeć, co się dzieje, dowiedzieć się więcej o jego życiu, może zapytać o plany ślubne. Ale gdy tylko odebrał telefon, wiedziałam, że coś jest nie tak.
– Damianie, słyszałam, że bierzesz ślub. – Zaczęłam ostrożnie, starając się nie pokazać, jak bardzo mnie to boli.
Po drugiej stronie zapanowała cisza.
– Tak, to prawda. – Odpowiedział krótko, jakby to była najmniej ważna rzecz na świecie.
– I nie planowałeś mi o tym powiedzieć? – zapytałam, starając się opanować drżenie głosu.
Nie spodziewałam się tego, co usłyszałam potem.
– Mamo, nie zaprosiłem cię na wesele, bo... nigdy mnie nie lubiłaś. Nigdy nie okazywałaś mi wsparcia, – powiedział spokojnie, ale z wyraźnym chłodem.
Zatkało mnie. Jak mógł tak myśleć? Przecież poświęciłam mu tyle lat życia, starałam się wychować go na odpowiedzialnego człowieka. Byłam surowa, to prawda, ale zawsze z miłości. Czy nie rozumiał, że moje trudne decyzje były dla jego dobra?
– Damianie, jak możesz tak mówić? Przecież jestem twoją matką, zawsze starałam się, żebyś miał wszystko, co potrzebne! – wykrzyknęłam, czując narastającą złość i ból.
Jego odpowiedź była jak cios.
– Może, ale nigdy mnie nie wspierałaś emocjonalnie. Zawsze byłaś zimna, zawsze krytyczna. Nigdy nie czułem, że mnie kochasz.
Te słowa sprawiły, że wszystko, co znałam, zawaliło się na mnie. Jak mógł myśleć, że go nie kochałam? Wszystko, co robiłam, było dla jego dobra. Byłam zdyscyplinowana, chciałam go wychować na człowieka, który poradzi sobie w życiu. A teraz słyszałam, że uważał mnie za kogoś, kto nigdy go nie wspierał.
– Więc dlatego mnie nie zaprosiłeś? – zapytałam, próbując zrozumieć.
– Tak. Nie chcę na moim weselu kogoś, kto nigdy nie zaakceptował mnie takim, jakim jestem.
– Jego słowa były ostateczne. Nie było w nich miejsca na dalszą dyskusję.
Zrozumiałam, że straciłam mojego syna. Nie dlatego, że coś się wydarzyło teraz, ale dlatego, że przez całe lata nie umiałam mu pokazać, że naprawdę mi na nim zależy. Wszystkie te chwile, kiedy próbowałam go "wychować", wszystkie kary, wszystkie wymagania – to wszystko, co uważałam za słuszne, teraz obróciło się przeciwko mnie.
Wesele Damiana odbyło się bez mojego udziału. Nie chciał, żebym była częścią jego nowego życia. Zrozumiałam, że nie mam już żadnego wpływu na jego decyzje, na to, kim się stał. Mój syn mnie odrzucił, a ja musiałam pogodzić się z tym, że być może sama się do tego przyczyniłam.
Teraz, gdy patrzę na jego zdjęcia ślubne, które widziałam w internecie, czuję pustkę. Zawsze myślałam, że rodzina to więź, której nic nie zniszczy. Ale teraz wiem, że czasami to, co robimy z miłości, może zranić najbardziej.