Długo nad tym myślał. Z każdym dniem w ich domu czuł, że oddalają się od siebie. Chłodne spojrzenia, rutyna, brak czułości – ich małżeństwo było tylko cieniem tego, czym kiedyś było. Znalazł kogoś innego, młodszą kobietę, pełną życia i pasji, której od dawna nie widział w oczach swojej żony. Myślał, że to będzie proste. Po prostu przyjdzie, powie jej prawdę, a potem pójdzie żyć nowym życiem. Nie spodziewał się, że jej reakcja przewróci wszystko do góry nogami.


To była zwykła, spokojna sobota. Siedzieli przy stole, jedząc śniadanie. On wpatrywał się w filiżankę z kawą, zbierając w sobie odwagę. Ona wydawała się zamyślona, jakby wyczuwała, że coś jest nie tak, ale nie pytała. To on musiał przerwać ciszę.

Siedzieli przy stole, jedząc śniadanie. On wpatrywał się w filiżankę z kawą, zbierając w sobie odwagę. Ona wydawała się zamyślona, jakby wyczuwała, że coś jest nie tak, ale nie pytała. To on musiał przerwać ciszę.


– Muszę z tobą porozmawiać – powiedział, starając się utrzymać spokojny ton. W jej oczach pojawił się błysk niepokoju, ale nadal nic nie powiedziała.


Odłożyła filiżankę na stół i spojrzała na niego wyczekująco. Wiedziała. Kobiety zawsze wiedzą, zanim mężczyzna powie cokolwiek. Z każdym oddechem czuł, że serce bije mu szybciej, ale musiał to powiedzieć.


– Odchodzę – wydusił z siebie w końcu. – Znalazłem kogoś innego.


Jej reakcja była inna, niż sobie wyobrażał. Nie było krzyku. Nie było łez, talerzy rzucanych o ścianę, ani słów pełnych gniewu. Nie przewróciła stołu, nie odeszła z trzaskiem drzwi. Nic z tego.


Zamiast tego, spojrzała na niego z dziwnym spokojem. Milczała przez chwilę, jakby przetrawiała te słowa, jakby w jej głowie działo się coś, czego nie mógł zrozumieć. A potem… uśmiechnęła się. To nie był uśmiech pełen bólu czy sarkazmu. To był uśmiech, jakiego nigdy wcześniej u niej nie widział.


– Czekałam na to – powiedziała cicho, jakby ta rozmowa była dla niej czymś długo oczekiwanym. – Myślałam, że powiesz mi to już miesiące temu.


On zamarł. Czekała na to? Jak to możliwe? Przez całą tę drogę do tej rozmowy wyobrażał sobie różne scenariusze, ale tego nie przewidział. Myślał, że będzie załamana, że będzie błagała, żeby został. Ale teraz patrzył na nią, a ona wyglądała na… zadowoloną?


– Ty... wiedziałaś? – zapytał, ledwie wyczuwając własny głos.


– Oczywiście, że wiedziałam – odpowiedziała, z uśmiechem, który go mroził. – Myślisz, że nie zauważyłam? Od dawna cię już tutaj nie było, nawet jeśli fizycznie siedziałeś przy tym stole. Zniknąłeś z naszego życia, jak tylko poznałeś ją. A ja? Czekałam na ten moment. Wreszcie jesteś na tyle odważny, żeby to przyznać.


Zaskoczył go spokój w jej głosie. Przecież to ona miała być ofiarą tej rozmowy. Ona miała błagać, płakać, a on miał odejść jako ten, który podejmuje trudną decyzję. Ale zamiast tego, wyglądało na to, że to ona od dawna czekała, aż to się skończy.


– Dlaczego nic nie powiedziałaś? – zapytał w końcu, nie mogąc zrozumieć jej postawy.


– Bo nie było po co – odpowiedziała. – Wiedziałam, że to się wydarzy. Widzę cię, znam cię. Nie było sensu walczyć o coś, co już dawno umarło. Ale teraz… – zamilkła na moment, jakby analizowała jego twarz – teraz to już nie ma znaczenia. Możesz iść.


Zaniemówił. Planował, że wyjdzie z tej rozmowy, czując ulgę, że wszystko skończone. Ale teraz? Teraz czuł, że to ona miała nad nim przewagę. Patrzyła na niego z wyrozumiałością, ale też z lekką pogardą, jakby wiedziała, że nie był w stanie dać jej więcej. Nie było złości, tylko obojętność. Obojętność, która raniła bardziej niż cokolwiek innego.


– Nie zamierzasz nic zrobić? – zapytał, starając się zrozumieć, dlaczego tak łatwo go odpuszcza. – Nie będziesz o nas walczyć?


W jej oczach pojawiło się coś na kształt litości, jakby jego pytanie było czymś dziecinnym.


– Nas? – zapytała z gorzkim uśmiechem. – Nas już dawno nie ma. Przestałeś być moim mężem, zanim zacząłeś ją spotykać. Zauważyłam to, ale nie chciałam przyznać, że straciłam cię już dawno. Teraz mogę zacząć nowe życie, bez tego ciężaru. Odeszłam od ciebie w myślach, zanim ty odszedłeś fizycznie.


To on czuł się porzucony. W jednej chwili stracił kontrolę nad sytuacją, którą wydawało mu się, że całkowicie kontrolował. Ona od dawna się od niego oddaliła, podczas gdy on myślał, że to on decyduje o końcu ich związku.


Zamilkł. Patrzył na nią, nie wiedząc, co powiedzieć. Wstała spokojnie, podniosła filiżankę ze stołu i spojrzała na niego po raz ostatni.


– Idź do niej – powiedziała bez emocji. – Nie musisz się już dłużej czuć winny.


Zostawiła go przy stole, jakby to wszystko było dawno zaplanowane. Odeszła, nie odwracając się ani razu, a on został sam, patrząc na pustą filiżankę, w której zimniała resztka kawy.