Teściowa zapisała dom i ogród na swojego syna, a ja wciąż nie mogę uwierzyć, że tak to wszystko się potoczyło. Od lat mieszkaliśmy razem, pod jednym dachem, w przekonaniu, że to tylko na chwilę – że w końcu zbudujemy coś swojego, odłożymy na własne mieszkanie. Ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.


Kiedy mąż powiedział mi, że mama przepisała mu dom i ogród, myślałam, że to zmieni nasze życie na lepsze. Zamiast tego zaczęło się coś, czego nie mogłam przewidzieć. Teściowa, która miała nam pomóc, teraz żyje w tym domu jakby wszystko należało wyłącznie do niej. Nie płaci za rachunki, nie dorzuca się do zakupów, ale w każdym momencie przypomina, że to „jej dom”. Każdego dnia czuję, jak ciężko jest żyć w takim układzie.


Pewnego dnia, kiedy przyszły kolejne rachunki, spojrzałam na teściową i zapytałam: „Czy mogłabyś dorzucić się do opłat?”. Jej odpowiedź była chłodna i pełna ironii: „Przecież to wy tu teraz rządzicie, skoro dom jest zapisany na was”. Zamurowało mnie. Jak mogła tak bezczelnie wykorzystać tę sytuację? Mieszka z nami, korzysta z naszych pieniędzy, a mimo to nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności.


Każdego dnia walczę z myślami, próbując zrozumieć, dlaczego się na to zgodziłam. Dlaczego pozwoliłam, żeby ta sytuacja w ogóle się wydarzyła? Mąż milczy, unika konfliktów, ale ja nie mogę dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Moje życie zmieniło się w niekończącą się walkę o przestrzeń, spokój i poczucie sprawiedliwości.