Wojciech Szczęsny, znany polski bramkarz, niedawno ogłosił zakończenie kariery, co odbiło się szerokim echem w świecie sportu. Jednak zamiast relaksować się na sportowej emeryturze, Szczęsny zaskoczył wszystkich swoją szczerością na temat... jedzenia. Jego podejście do diety to prawdziwy zwrot o 180 stopni. W jednym z wywiadów wyjawił, że po latach trzymania się surowych zasad żywieniowych teraz pozwala sobie na odstępstwa, które z pewnością nie zyskałyby aprobaty wielu trenerów zdrowego stylu życia.


Po oficjalnym pożegnaniu z piłką nożną Szczęsny postanowił skupić się na rodzinie – żonie Marinie, synku Liamie i córeczce, która niedawno przyszła na świat. Nowe życie przyniosło nie tylko zmiany w codziennej rutynie, ale i pewne zaskakujące decyzje związane z jego dietą. W wywiadzie dla „Dzień Dobry TVN” piłkarz zdradził, że teraz, kiedy nie musi już podporządkowywać się restrykcjom związanym z zawodem, pozwala sobie na więcej swobody, informuje Pomponik.


„Ja jestem team gluten, team laktoza, team cukier i do przodu” – mówił z rozbrajającą szczerością Szczęsny. Te słowa na pewno zaskoczyły wielu fanów zdrowego stylu życia. Zawodowy piłkarz przez lata musiał dbać o swoją formę, a to oznaczało rygorystyczną dietę i unikanie niezdrowych produktów. Teraz jednak, po zakończeniu kariery, Szczęsny przyznaje, że nie odmawia sobie tego, co lubi – nawet jeśli oznacza to gluten, cukier czy laktozę, które są często piętnowane przez dietetyków.


Podejście Szczęsnego do diety na pewno kontrastuje z filozofią Anny Lewandowskiej, żony Roberta Lewandowskiego, która jest znana z promowania zdrowego stylu życia i rygorystycznych zasad dietetycznych. Choć Anna jeszcze nie skomentowała wypowiedzi bramkarza, można przypuszczać, że jego podejście byłoby dla niej powodem do polemiki.

Szczęsny jednak zdaje się wychodzić z założenia, że wszystko jest dla ludzi – o ile potrafi się to robić z umiarem.