Moja teściowa zawsze faworyzowała swoją córkę, odkąd tylko pamiętam. Kiedy wyszłam za mąż za jej syna, miałam nadzieję, że zostanę ciepło przyjęta do rodziny. Niestety, rzeczywistość okazała się inna.


Z początku nie zwracałam uwagi na drobne różnice w traktowaniu, ale z czasem stało się to nie do zniesienia. Zawsze, gdy potrzebowaliśmy wsparcia, teściowa miała jakieś wymówki. Z kolei jej córka mogła liczyć na wszystko. Gdy potrzebowała pieniędzy na nowy samochód, teściowa bez zastanowienia jej je dała. Kiedy my próbowaliśmy się dorobić, starając się zebrać fundusze na dom dla naszej rodziny, nie otrzymaliśmy ani złotówki. Słyszałam tylko: "Musicie sobie radzić sami, nie można polegać na innych".


Najgorsze były święta. Zawsze, gdy zbliżał się czas Bożego Narodzenia, liczyłam na to, że spędzimy go razem jako rodzina. Ale za każdym razem, teściowa uprzywilejowywała córkę i jej rodzinę. Organizowała wystawne kolacje, kupowała drogie prezenty i poświęcała jej całą swoją uwagę. My zostawaliśmy na uboczu, jakbyśmy byli niewidoczni.


Najbardziej bolesne było to, że nasze dzieci nigdy nie otrzymały od niej tyle uwagi i miłości, co ich kuzyni. Widząc ich rozczarowanie, gdy babcia przynosiła prezenty tylko dla swoich wnuków z drugiej strony, moje serce pękało. Starałam się to tłumaczyć, ale z każdym rokiem coraz trudniej było mi znaleźć wytłumaczenie.


Pewnego dnia, gdy siedzieliśmy przy stole, mój mąż postanowił porozmawiać z matką o tej niesprawiedliwości. Jej reakcja była dla mnie szokiem. Spojrzała na nas z wyższością i powiedziała: "Każdy musi zadbać o siebie. Moja córka jest moim oczkiem w głowie i zawsze będzie miała pierwszeństwo".


Wtedy zrozumiałam, że nie mam co liczyć na zmianę jej postawy. Wiedziałam, że nasza rodzina zawsze będzie dla niej na drugim planie. Poczułam ogromny smutek i frustrację. Jak można tak faworyzować jedno dziecko, a drugie pozostawić na łasce losu?


Z czasem nauczyłam się radzić sobie z tym bólem. Postanowiłam, że nie będę więcej walczyć o coś, czego nigdy nie dostanę. Skupiłam się na mojej rodzinie, robiąc wszystko, by nasze dzieci czuły się kochane i bezpieczne, nawet jeśli nie mogły liczyć na wsparcie swojej babci.


Teściowa nigdy nie zrozumiała, jak bardzo nas zraniła, ale ja zrozumiałam, że nie warto walczyć o coś, czego nie można zmienić. Moja rodzina stała się dla mnie najważniejsza, a teściowej nauczyłam się trzymać na dystans