Gdy tata zmarł, odziedziczyłam po nim mieszkanie. Było to małe, dwupokojowe lokum, ale dla mnie miało ogromne znaczenie. To było jedyne, co mi po nim zostało. Mama nigdy nie była zadowolona z tego, że ojciec przepisał mi to mieszkanie. Mówiła, że powinnam się nim podzielić z moim bratem, Piotrem, bo on przecież też ma prawo do majątku.


Piotr zawsze był oczkiem w głowie naszej mamy. Był jej faworytem, a ja, jako młodsza córka, byłam często na dalszym planie. Gdy po śmierci ojca przeprowadziłam się do swojego nowego mieszkania, myślałam, że w końcu uda mi się ułożyć życie na własnych warunkach. Zaczęłam remont, urządziłam pokoje według własnego gustu i byłam szczęśliwa.


Jednak Piotr, który miał już swoją rodzinę, nagle zaczął odwiedzać mamę częściej. Mama stopniowo zaczęła mnie przekonywać, że powinnam oddać mieszkanie Piotrowi, bo on ma dwójkę dzieci, a ja jestem jeszcze młoda i sobie poradzę. Tłumaczyła mi, że przecież to sprawiedliwe, bo on bardziej potrzebuje tego miejsca.


Nie zgadzałam się, ale presja była coraz większa. Mama zaczęła mi grozić, że jeśli nie zgodzę się na przekazanie mieszkania Piotrowi, to zrobi coś, czego będę żałować. Myślałam, że to tylko puste słowa, że przecież to mieszkanie jest zapisane na mnie, a nie na nią.


Kilka tygodni później wróciłam do domu po pracy i zobaczyłam, że wszystkie moje rzeczy są spakowane w kartony. W drzwiach stał Piotr, z kluczami w ręku, a mama uśmiechała się do mnie triumfalnie. "Podpisałaś dokumenty, teraz mieszkanie należy do Piotra," powiedziała zimnym tonem. Byłam w szoku. Nie rozumiałam, jak to możliwe. Okazało się, że mama zorganizowała wszystko za moimi plecami, przekonała mnie do podpisania pełnomocnictwa, które potem wykorzystała, by przekazać mieszkanie bratu.


Zostałam bez dachu nad głową, bez oszczędności, które zainwestowałam w remont. Piotr z rodziną wprowadził się tam już kilka dni później, a ja musiałam szukać miejsca, gdzie mogę zamieszkać. Przeprowadzając się do małego wynajmowanego pokoju, zrozumiałam, jak bardzo byłam naiwna, wierząc, że mama może być po mojej stronie.


Teraz, patrząc na swoje życie, czuję jedynie gorycz i rozczarowanie. Mama odebrała mi coś, co było dla mnie nie tylko materialną wartością, ale również pamiątką po ojcu. Oddała to bratu, który nawet nie spojrzał na mnie, gdy wychodziłam z mojego mieszkania po raz ostatni.