Po ślubie zdecydowaliśmy się zamieszkać w rodzinnym domu męża. Wydawało się to rozsądnym rozwiązaniem – przestronny dom, duży ogród, a do tego bliskość rodziny. Niestety, szybko zrozumiałam, że nie będzie to takie proste, jak sobie wyobrażałam.


Już pierwsze dni pokazały, że jego siostra, Marta, ma zupełnie inne wyobrażenie o tym, jak powinniśmy żyć. Od samego początku dawała mi do zrozumienia, że to ona tu rządzi, a ja jestem tylko intruzem. Mimo że oficjalnie mieszkała w swoim mieszkaniu, pojawiała się w domu niemal codziennie, wtrącając się we wszystko, co robiłam.


„Dlaczego tak gotujesz?” – pytała, kiedy tylko widziała mnie w kuchni. „Mama zawsze robiła to inaczej. A tak w ogóle, to może nie powinnaś się tu rządzić, skoro to nie twoja kuchnia?”


Jej krytyka nie miała końca. Nawet gdy próbowałam zrobić coś po swojemu, zawsze znajdowała sposób, żeby podważyć moje decyzje. „Po co przestawiać meble? Mama zawsze mówiła, że tak jest najlepiej. Zresztą, to był jej ulubiony układ.”


Nie mogłam nawet cieszyć się intymnością z mężem, bo Marta wciąż wchodziła do naszego pokoju bez pukania, jakby nie zauważała, że mamy prawo do prywatności. „To tylko ja! Chciałam ci przypomnieć, że mama nigdy nie lubiła, kiedy ktoś zamykał drzwi.”


Każdego dnia czułam, że powoli tracę kontrolę nad swoim życiem. Byłam w pułapce, z której nie widziałam wyjścia. Mój mąż, choć widział, co się dzieje, wydawał się nie wiedzieć, jak sobie z tym poradzić. „To tylko Marta, ona zawsze była trochę nadopiekuńcza” – mówił, próbując mnie uspokoić. Ale dla mnie to było coś więcej.


Czułam się osaczona, zmęczona i zdesperowana. Moje próby rozmowy z Martą kończyły się zawsze tak samo – pretensjami i łzami. Zaczynałam się zastanawiać, czy kiedykolwiek będę mogła poczuć się tu jak w swoim domu. Byłam żoną, ale czułam się jak obca w miejscu, które miało stać się moim domem.


Każdego dnia narastało we mnie przekonanie, że muszę coś zmienić, zanim całkowicie stracę siebie w tej toksycznej atmosferze. Czy uda mi się znaleźć wyjście z tej sytuacji, zanim będzie za późno?