Rok temu, 15 lipca, życie Sylwii Peretti, znanej z programu "Królowe Życia," zmieniło się na zawsze. Tego dnia w tragicznym wypadku samochodowym zginął jej 24-letni syn Patryk, co wprawiło celebrytkę w głęboką żałobę. Mimo upływu czasu ból po stracie syna wciąż jest żywy, a Sylwia Peretti unikała publicznych wystąpień i mediów, starając się odnaleźć spokój w ciszy i samotności.


Jednak niedawno, po raz pierwszy od długiego czasu, Peretti została zauważona w centrum Warszawy. Wygląda na to, że mimo tragedii, gwiazda wciąż trzyma się swojego luksusowego stylu życia, informuje Pomponik.


W rozmowie z magazynem "Viva" Sylwia Peretti przyznała, że po stracie syna czuje się, jakby umarła razem z nim. „Ja umarłam razem z nim. Mnie nie ma. Nie istnieję. Nie jestem w stanie żyć, funkcjonować normalnie,” – mówiła poruszająco, dodając, że mimo świadomości, iż Patryk zmarł, jej serce i umysł nadal nie potrafią tego przyjąć.


Kilka miesięcy po wypadku Peretti zaczęła publikować na Instagramie wzruszające wspomnienia o synu. 12 maja 2024 roku, kiedy Patryk skończyłby 25 lat, celebrytka napisała:

„Synek... nie słyszę co mówisz, ale widzę co robisz. Jesteś tak namacalny, tak bardzo wyczuwalny, że mogłabym cię dotknąć z zamkniętymi oczami.” Jej posty są pełne tęsknoty i miłości, które nie gasną mimo upływu czasu.


Chociaż Sylwia Peretti unika blasku fleszy, w ostatnich dniach wzbudziła sensację, gdy paparazzi uchwycili ją opuszczającą jedną z modnych warszawskich restauracji na ulicy Mokotowskiej. Jej wygląd i stylizacja przyciągnęły uwagę – czarne sandały na wysokim obcasie, ciemne jeansy oraz luksusowa torebka Birkin od Hermesa, której wartość wynosi około 100 tys. złotych, wywołały burzę komentarzy w sieci.


Pomimo tragedii, która ją dotknęła, Peretti wciąż żyje w świecie luksusu. Jej samochód, Mercedes Klasy G, wart około 600 tys. złotych, jest tego doskonałym przykładem. Internauci zauważyli, że choć celebrytka przechodzi przez niezwykle trudny okres, nie rezygnuje z życia na wysokim poziomie.