Był słoneczny, letni dzień, gdy postanowiłam niespodziewanie pojechać na naszą działkę. Chciałam zrobić mężowi, Michałowi, miłą niespodziankę. Wiedziałam, że spędza tam czas, by odpocząć od codziennych obowiązków i stresów. Zapakowałam do samochodu kosz piknikowy z naszymi ulubionymi przekąskami i ruszyłam w drogę, wyobrażając sobie jego radość na mój widok.


Dotarłam na miejsce wczesnym popołudniem. Słońce świeciło wysoko na niebie, a delikatny wiatr poruszał liśćmi drzew. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę domku. Drzwi były lekko uchylone, co wydało mi się dziwne. Weszłam do środka, nie zapowiadając swojej obecności, chcąc go zaskoczyć.


Już na progu usłyszałam śmiech i cichy głos, który nie należał do mojego męża. Serce zaczęło mi bić szybciej, a w głowie kłębiły się setki myśli. Powoli, cicho zbliżyłam się do salonu, skąd dochodziły dźwięki.


Tam, na kanapie, zobaczyłam ich. Michał siedział z młodą kobietą, śmiali się i trzymali za ręce. Kobieta była piękna, wyglądała na modelkę z magazynu. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Mój mąż, którego kochałam i ufałam, był z inną kobietą. Zdradzał mnie, tu, w naszym ukochanym miejscu.


"Michał?" – powiedziałam cicho, ale wystarczająco głośno, by usłyszeli.


Oboje podskoczyli, a ich twarze momentalnie pobladły. Michał wstał, próbując coś powiedzieć, ale nie mogłam go słuchać. Łzy napłynęły mi do oczu, a serce rozrywał ból.


"Jak mogłeś?" – zawołałam, czując, jak emocje przejmują nade mną kontrolę. – "Jak mogłeś mnie tak zranić?"


Kobieta wstała i szybko opuściła pokój, zostawiając nas samych. Michał podszedł do mnie, próbując mnie objąć, ale odepchnęłam go.


"Przepraszam, nie chciałem, żebyś się o tym dowiedziała w ten sposób" – zaczął, ale jego słowa były puste, bez znaczenia.


"W ten sposób? A jaki sposób byłby lepszy? Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? Czy w ogóle zamierzałeś?" – krzyczałam, a łzy płynęły po moich policzkach.


Michał spuścił głowę, nie mając odwagi spojrzeć mi w oczy. Zrozumiałam, że nasze małżeństwo właśnie się skończyło. Wszystkie wspólne chwile, plany na przyszłość – wszystko to legło w gruzach.


Nie czekałam na jego odpowiedzi. Wybiegłam z domku, wsiadłam do samochodu i odjechałam, nie wiedząc, dokąd jadę. Wiedziałam tylko jedno – muszę uciec, jak najdalej od tego miejsca, od tego bólu.


Spędziłam wiele godzin, jeżdżąc bez celu, próbując zrozumieć, co się stało i dlaczego. W końcu zatrzymałam się na skraju lasu, wysiadłam z samochodu i pozwoliłam sobie na chwilę wytchnienia. Próbowałam zebrać myśli i znaleźć sposób na przetrwanie tego koszmaru.