Maria całe swoje życie poświęciła pracy. Od najmłodszych lat wiedziała, że chce osiągnąć coś wielkiego. Z ogromnym zaangażowaniem zdobywała kolejne szczeble kariery, pracując jako nauczycielka w miejscowej szkole. Każdy dzień wypełniony był obowiązkami - nie tylko zawodowymi, ale i domowymi. Maria dbała o porządek, gotowała, zajmowała się dziećmi. Zawsze starała się, by wszystko było na swoim miejscu.
Jej mąż, Andrzej, pracował w biurze. Był człowiekiem z natury krytycznym, który rzadko okazywał wdzięczność za wysiłki Marii. Mimo to, Maria starała się ze wszystkich sił, aby zadowolić Andrzeja i stworzyć ciepły, rodzinny dom.
Pewnego wieczoru, po ciężkim dniu w pracy i długim sprzątaniu domu, Maria usiadła na chwilę, by odpocząć. Andrzej wrócił z pracy, rzucił płaszcz na krzesło i spojrzał na nią z dezaprobatą.
„Znów siedzisz i nic nie robisz” - rzucił chłodno.
Maria spojrzała na niego ze zmęczeniem w oczach. „Cały dzień pracowałam, Andrzeju. Dbałam o dom, gotowałam, sprzątałam. Jestem wykończona.”
„Nie wygląda na to. Dom nie jest idealnie czysty, a obiad mógłby być lepszy. Jesteś leniwa i nic nie robisz” - odpowiedział bezlitośnie Andrzej.
Te słowa ugodziły Marię prosto w serce. Czuła, jakby całe jej wysiłki były bezwartościowe. Łzy zaczęły napływać jej do oczu, ale szybko je otarła, nie chcąc pokazać słabości.
„Andrzeju, staram się jak mogę. Pracuję ciężko zarówno w szkole, jak i w domu. Czy naprawdę nie widzisz, ile wysiłku wkładam w nasze życie?” - zapytała, próbując zachować spokój.
„Nie widzę. Dla mnie to ciągle za mało” - odpowiedział Andrzej, wychodząc z pokoju.
Maria siedziała w ciszy, czując, jak ciężar jego słów ją przytłacza. Przypomniała sobie wszystkie lata, kiedy pracowała do późna, aby zaspokoić potrzeby rodziny. Czuła się niedoceniona i zraniona.