Teściowa nie pozwala mi w ogóle zbliżać się do kuchenki. Nie pyta mnie, co lubię jeść, a czego nie. Gotuje, co chce, ale mi nie pozwala gotować. Kilka razy próbowałam się złościć, ale w odpowiedzi słyszałam tylko:
- Ale mój syn i mąż uwielbiają barszcz!
Muszę jeść to, co mi dają. Problem w tym, że moje ciało nie akceptuje wielu pokarmów. Na przykład nabiału i tłustego mięsa. Żyję więc na herbacie i ciastkach. Bez względu na to, ile razy próbuję podejść do kuchenki, jedyne, co słyszę pod swoim adresem, to:
- Nic nie gotuj, zepsujesz jedzenie!
- Więc naucz mnie gotować! - Nie mogłam tego znieść.
- Skoro mama cię nie nauczyła, to ja też nie muszę!
Mój mąż nie widzi w tym problemu. Uważa, że dzięki temu czuję się lepiej, bo nie tracę czasu na gotowanie. I jak ja mam jeść? W każdym razie po kolejnej awanturze powiedziałam mu, że chcę mieszkać osobno i czuć się jak gospodyni we własnym domu.
Teściowa najwyraźniej tę rozmowę podsłuchała i rzuciła się do mnie z krzykiem! Zaczęła nazywać mnie niewdzięczną egoistką i powiedziała mi, że nastawiam syna przeciwko niej.
Z jakiegoś powodu uznała, że nie chodzi o moje zdrowie i samopoczucie, ale o to, że jestem wybredna w kwestii jedzenia. Pomimo tego wszystkiego, nie pozwoliła mi gotować dla siebie, więc zdecydowałam, że nadszedł czas, aby to zakończyć.
To bardzo frustrujące, że mój mąż mnie nie rozumie. Nie ma sensu skarżyć się mojej matce, ponieważ mieszka bardzo daleko. Nie wiem, co robić. Bardzo kocham mojego małżonka, nie chcę nawet myśleć o rozwodzie, ale na mieszkanie z jego matką nie mam już cierpliwości.