Nie lubiła mnie od samego początku. Dlaczego nie? Bo zabrałam jej ulubionego, jedynego syna. Utrzymywał mamę i kupował jej wszystko, a teraz nagle sklep jest zamknięty.
Przy moim mężu Helena zachowuje się przyjaźnie i udaje, że dobrze mnie traktuje. Ale gdy tylko zostajemy same, robi ze mnie "ciemnotę". Moja teściowa nigdy nie przegapi okazji, by mi dokuczyć, upokorzyć mnie lub obrzucić wyzwiskami.
Mój mąż i ja często się o to kłócimy. On naprawdę nie zauważa prawdziwego stosunku swojej matki do mnie. Wierzy, że ona mnie kocha, a ja tylko pokazuję sztuczki.
Ostatnio jego wiara została zachwiana. Ale to było dla mnie trudne. Chociaż mój mąż nadal stoi po stronie teściowej, teraz mnie broni.
Jednak ona wie, jak przekręcić prawdę i uczynić mnie winną, nawet jeśli nie jestem w to zamieszana. Taką jest osobą.
Niedawno mój mąż wyjechał w podróż służbową. Zaraz po jego wyjeździe teściowa złamała nogę, więc musiałam się nią zająć. Nie mogła nawet wstać z łóżka, ale opiekunka nie wchodziła w grę. Nie wpuściłaby do domu nikogo obcego.
Oczywiście musiałam z nią zamieszkać, żeby nie musieć biegać tam i z powrotem. Musiałam gotować, sprzątać, leczyć, kupować jedzenie i lekarstwa. Szczerze mówiąc, było to bardzo trudne.
Jednak mój mąż przekonał mnie, że nie miała nikogo innego, na kim mogłaby polegać, a kiedy będziemy mieli dziecko, mama odwdzięczy mi się tym samym. Robiłam wszystko ze względu na męża, żeby się z nim nie kłócić.
I miałam wielką nadzieję, że w takim stanie teściowa nie zrobi awantury i nie nastawi go przeciwko mnie. Myliłam się.
Codziennie robiłam porządki i gotowałam jej świeże jedzenie. Pytałam o jej samopoczucie, rozkładałam lekarstwa i kupowałam książki, żeby się nie nudziła, kiedy ja byłam w pracy.
Jak mi podziękowała? Nazwała moje jedzenie papką. Zmuszała mnie do ponownego prasowania rzeczy, ponownego mycia podłóg, wyśmiewała moje próby zadowolenia jej i śmiała się z widoku mnie jako zakładnika sytuacji.
Zaczęłam to wszystko nagrywać na telefonie, żeby pokazać mężowi. Na przykład: zrobiłam barszcz na jej zamówienie. Podałam go teściowej, ale stwierdziła, że nie jest dobry.
Powiedziała, że z moimi umiejętnościami mogłabym gotować tylko dla świń. Uspokoiła się i zażądała tłuczonych ziemniaków i kotletów.
Po cichu poszłam gotować. Kiedy je dostała, rzuciła we mnie talerzem, niczego nie próbując. Okazało się, że za długo gotowałam i puree nie miało odpowiedniej konsystencji.
Jestem cierpliwa, ale nie żelazna. Po prostu poszłam do domu, ignorując jej krzyki. Wyłączyłam telefon, żeby do mnie nie dzwoniła.
Rano zadzwonił mój mąż. Oczywiście teściowa już go obrobiła. Okłamała go, że przypadkowo upuściła talerz z jedzeniem na podłogę, a ja się wystraszyłam i poszłam do domu. Była głodna już drugi dzień, a ja nie przyszłam i nie zainteresowałam się jej samopoczuciem.
Powiedziałam mężowi prawdę, a on zareagował bardzo dziwnie: - Czy mama ma teraz siedzieć głodna, bo cię obraziła? To starsza i schorowana osoba!
Powiedziałam, że nie będę się już opiekowała teściową. Niech robią, co chcą. Mój mąż dał mi jasno do zrozumienia, że moja decyzja wpłynie na nasz związek. Więc niech tak będzie!
Przyzwyczaiłam się już do tego, że jego matka zawsze jest na pierwszym miejscu. Nie zamierzam zmieniać swojego stanowiska.
On chce rozwodu? Proszę bardzo! Szkoda tylko, że teściowa dopięła swego, a ja zostałam z niczym. Nie sądziłam, że moje małżeństwo tak się skończy.