Mój syn miał wtedy zaledwie 6 lat. Nie miałam żadnych pomocników. Zostałam sama z kredytami i długami.

Bardzo trudno było związać koniec z końcem, więc po półtora roku wyjechałam do Portugalii. Mój syn został z moją mamą.

W sumie pracowałam przez 12 lat. Oczywiście przekazywałam pieniądze i przyjeżdżałam, kiedy tylko było to możliwe.

Ale teraz mój syn gardzi mną i mówi, że jestem zaniedbującą matką. To, czego potrzebował, to nie pieniądze i bezpieczne dzieciństwo, ale miłość matki.

Nie rozumiem, na co narzeka. Nie zostawiłam go samego ani nie oddałam do sierocińca. Ciężko pracowałam tylko dla niego, żeby mój syn miał wszystko, czego potrzebuje.

Gdybym nie wyjechała, nie byłby nawet w stanie zdobyć wyższego wykształcenia. Nie mówię nawet o kupnie mieszkania.

Co więcej, moja mama uwielbiała swojego wnuka i poświęcała mu całą swoją uwagę. Jednak mój syn uważa, że przy dziecku powinna być jego mama, a nie babcia.

W zeszłym roku moja mama odeszła, więc postanowiłam nie pracować już w Portugalii. Co więcej, mój syn jest już dorosły — sam zarabia na swoje utrzymanie.

Ma własne mieszkanie, które kupiłam mu na 18 urodziny, więc nie musi tak ciężko pracować.

Mój syn nie czuje wdzięczności. Bierze wszystko za pewnik i to tak, jakby nie zdawał sobie sprawy, że gdybym nie wyjechała, nic z tego by się nie wydarzyło.

Tak, miałby miłość matki, ale musiałby nosić łachmany i jeść tylko makaron. Próbowałam mu to wytłumaczyć, ale to na nic. Ciągle się na mnie złości i mówi, że mnie nienawidzi.

- Synu, nie zostawiłam cię. Wtedy nie można było znaleźć pracy. Zawsze byłam z tobą w kontakcie, przyjeżdżałam. Babcia nigdy cię nie skrzywdziła. Pracowałam bardzo ciężko, żebyś stanął na nogi.

Mój syn po prostu nie pamięta biedy, w jakiej żyliśmy zaraz po rozwodzie. Nie wyobraża sobie, jak wyglądałoby jego życie, gdybym nie zrobiła tego kroku. To nie tak, że wyjechałam do obcego kraju na wakacje, ale by ciężko pracować.

Każdy grosz wysyłałam mamie. Sama byłam o wodzie i chlebie. Musiałam opiekować się obłożnie chorymi.

Czasami mieszkałam w ich domach, żeby nie musieć wydawać pieniędzy na czynsz. Ale dzięki moim staraniom udało mi się zapewnić start mojemu synowi.

Ale on tego nie docenił. Nie wpuścił mnie nawet do swojego mieszkania, więc muszę mieszkać w starym domu mojej matki.

Nie wiem, jak pogodzić się z synem. On nie chce mnie w swoim życiu. Uważa, że go porzuciłam. Mówi, że za pieniądze nie można kupić miłości. Jeśli wziąć pod uwagę wszystko, co mówi, jestem najgorszą mamą na świecie.

Zobaczymy, jak poradzi sobie z dziećmi. Czy będzie w stanie je utrzymać i poświęcić im wystarczająco dużo uwagi.

Powiedział, że w ogóle nie chce zakładać rodziny, więc będzie żył dla siebie. To trudne pokolenie w dzisiejszych czasach. Okazuje się, że rodzice są im wszystko winni, a dzieci zachowują się jak konsumenci.

Na starość zostałam sama. Odwiedza mnie tylko sąsiad matki. Jest wdowcem. Jesteśmy w tym samym wieku.

On też nie dogaduję się dobrze z dziećmi. Planujemy zamieszkać razem, ale boję się, że to oddali mnie od syna. Nie chcę stracić z nim kontaktu.