Młoda i niedoświadczona dziewczyna, ale naprawdę chciałam poczuć się jak dorosła. Początek życia małżeńskiego był cudowny.
Witek starał się mnie zadowolić w każdy możliwy sposób, spędzaliśmy razem dużo czasu. Chodziliśmy do kina, kawiarni, na spacery po parku, często dawał mi kwiaty.
Wszystko się zmieniło, kiedy zaszłam w ciążę.
Miałam badania kontrolne i wyniki nie były najlepsze. Moja hemoglobina była niska. Lekarz wydał zalecenia dotyczące odżywiania i przepisał leki, które kosztowały dużo pieniędzy.
Kiedy wróciłam do domu, opowiedziałam o wszystkim mężowi. Podzieliłam się swoimi obawami i oczekiwałam, że mnie wesprze.
"Znudziłaś mnie już swoimi prośbami. Ja też chcę wielu rzeczy, ale na nic mnie nie stać, w ogóle nie widzę swojej pensji. Większość pieniędzy idzie do ciebie, nie mam wystarczająco dużo pieniędzy dla siebie.
A kiedy pojawi się dziecko, co się stanie? Będę musiał mieszkać w pracy, żeby cię utrzymać?" Witek powiedział z irytacją.
Od tego dnia nieustannie narzekał na brak pieniędzy. Zdał sobie sprawę, że jego ciężarna żona potrzebuje witamin i nowej garderoby. Ponadto dziecko potrzebuje wielu rzeczy.
W tym czasie byłam całkowicie zdana na wsparcie męża. Lekarze kategorycznie zabronili mi pracować i zalecili zminimalizowanie obciążenia pracą.
Musiałam zwracać się do męża po pieniądze, a potem rozliczać się z każdej złotówki. Niechętnie dawał pieniądze i nawet moja matka zaczęła mi je potajemnie przekazywać.
Witek zdecydował, że nie powinien się w niczym ograniczać. Zaczął ubierać się w drogich sklepach i jadać w drogich kawiarniach.
Jeśli nagle czegoś zapragnął, kupował to natychmiast, a cena nie miała znaczenia. To była jego pensja, a żonę uważał za lenia.
Nie dało się tak żyć i postanowiłam porozmawiać z teściową. Wysłuchała mnie i obiecała pomóc. Rodzice Witka odwiedzili nas z zamiarem przemówienia synowi do rozsądku.
Słowa teściowej nie odniosły żadnego skutku. Mój mąż niegrzecznie powiedział jej, że nie ma potrzeby wtrącać się do naszej rodziny.
Ojciec spojrzał na to i poprosił, aby zostawiono go samego z synem. Odbyli długą rozmowę, na początku Witek głośno przeklinał, ale wkrótce stał się znacznie cichszy.
Po rozmowie rodzice mojego męża wyszli. Byłam trochę przestraszona, nie wiedziałam, jakiej reakcji mogę się spodziewać po moim mężu. Witek podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Pójdziemy jutro razem do sklepu i wybierzemy wózek dla naszego dziecka? - uśmiechnął się, a w jego oczach pojawiła się czułość.
Nie wiem, czy miałam rację, angażując w to rodziców mojego męża. Ale od tego czasu mój mąż zmienił się na lepsze. Nie wyobrażam sobie, jak sama poradziłabym sobie z tą sytuacją.