Zadzwoniła do męża, aby zapytać, jak szybko wróci do domu, ale nie spieszył się. Najwyraźniej znów zapomniał, że jego żona obchodzi urodziny.
Jej córka mieszka w innym mieście, rozpoczęła studia i przyjeżdża do domu tylko na święta. Kobieta westchnęła ciężko i poszła do kuchni. Jej ulubione ciasto było w lodówce.
W całym domu unosił się zapach jej ulubionych chryzantem: koledzy dali jej w pracy dwa bukiety. Ale nie było w nich wiele radości. Wróciły wspomnienia.
Kiedyś jej ukochany mąż przynosił takie bukiety i spieszył się do domu po pracy. Teraz wszystko jest na odwrót.
Igor przestał rozpieszczać Alę swoją uwagą, przychodzi późno w nocy i prosto do łóżka. On żyje swoim życiem, a ona — swoim.
Minęły daleko w przeszłości szczere rozmowy, czasami małżonkowie wymieniali się obowiązkowymi zwrotami. Mężczyznę irytowały pytania żony, jej szczerość.
Próbował szybko zakończyć rozmowę, znajdując tysiąc powodów: musiał wykonać pilny telefon, woda w wannie stygła, był zmęczony.
W pewnym momencie głowa rodziny przestał interesować się tym, czym żyją jego żona i córka. Z każdym dniem coraz wyraźniej wiało od niego chłodem i obojętnością.
Ala przez cały ten czas grzebała w sobie, myśląc, że przyczyna tkwi w niej samej, ale niczego nie mogła znaleźć. Nie wiedziała, gdzie może znaleźć ten punkt wyjścia bez powrotu.
Może banalna codzienność zgasiła niegdyś płonące uczucia? Wszystko między nimi płynęło gładko, żadnych nowych emocji, żadnych nowych wstrząsów.
Oderwawszy się na chwilę od swoich myśli, solenizantka spojrzała na zegar - 20.00. Dzień pracy jej męża skończył się trzy godziny temu.
Nie chciała dłużej na niego czekać, nadszedł czas, by ukroić kawałek tortu dla siebie. Gdy tylko wszystko było gotowe na podwieczorek, zadzwoniły klucze i otworzyły się drzwi wejściowe.
- Ala, kochanie, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Oto jestem, nie zapomniałem!
Od progu wręczył żonie bukiet różowych róż zmieszanych ze stokrotkami. Ładny bukiet dla nauczycielki. Wiedział, że nigdy nie lubiła róż i nie znosiła koloru różowego.
Podziękowała mężowi i poszła do kuchni. Rozprowadzając kompozycję kwiatową w wazonie, kobieta zauważyła, że jedna róża była całkowicie zwiędła. Najwyraźniej wziął pierwszy bukiet, jaki znalazł i nawet na niego nie spojrzał.
Ala piła herbatę, myśląc o tym, że przez ostatnie pięć lat była jak ta róża, próbując ratować małżeństwo i relacje z mężem, ale tylko się zatraciła. Wyblakła jak ten samotny kwiat.
Uśmiechnęła się, gdy przypomniała sobie, że zapisała się z mężem na lekcje szachów, chcąc być bliżej niego, zrozumieć jego zainteresowania.
Ale to była tylko gra w jedną stronę. Musiała przyznać przed sobą, że jej mąż stracił zainteresowanie nią. Igor wszedł do kuchni.
- Dlaczego jesteś taka smutna? Co się stało?
- Szkoda, że zapomniałeś, że lubię chryzantemy, a nie róże. Zwłaszcza wiotkie.
- Wszystko pamiętam! Po prostu ten bukiet był w witrynie, więc go kupiłem.
- Dzięki, kochanie. Nie zawracałeś sobie głowy, po prostu wziąłeś go z okna.
Ala zdała sobie sprawę, że nie ma sensu niczego udowadniać ani tłumaczyć mężowi. W milczeniu wyrzuciła zwiędły kwiat do kosza. Zdecydowała, że jej małżeństwo dobiegło końca.