Jednak w przeciwieństwie do mojej mamy, babci i innych krewnych, zawsze strasznie ciągnęło mnie do miasta. Męczyła mnie ta przyroda, wieczna zielona nuda i wieczorny zapach obornika.
Chciałam w końcu jakiegoś rozwoju, ruchu, a także widywać dużo obcych ludzi. A jak jest na wsi? Każdy pies zna każdego mieszkańca wsi.
Bo jak tylko skończyłam szkołę, poszłam na studia do miasta i już tam czułam się niesamowicie szczęśliwa.
Mnóstwo ludzi, zabawa, radość, ciekawe spotkania, możliwość chodzenia na różne kółka, żeby rozwijać pewne umiejętności.
Kiedy skończyłam studia, nie chciałam wracać do domu, żeby mieszkać. Powiedziałam mamie, że zamierzam ułożyć sobie życie w mieście. Mama roześmiała się i powiedziała, że za kilka lat będę płakać, marząc o powrocie na wieś.
Ale od tego czasu minęło 15 lat, mam rodzinę — męża i dwójkę dzieci, w końcu spłaciliśmy kredyt hipoteczny, który zaciągnęliśmy na mieszkanie wiele lat temu i prowadzimy wspaniałe życie w mieście.
Mam ulubioną pracę, do której chętnie chodzę, mamy wystarczające środki finansowe, a dzieci rozwijają się we wszystkich dziedzinach.
Ale ostatnio mam dużo problemów z mamą. Nie wiem, dlaczego i z jakiego strachu, ale nagle strasznie chciała sprzedać dom, ziemię i bydło i przeprowadzić się do miasta.
Chociaż mówiła, że nie ma nic lepszego niż wieś. Ale gdzie się przeprowadzić? Dom, który sprzedałaby na wsi, nie byłby wart nawet połowy mieszkania w mieście. Nie wystarczyłoby nawet pieniędzy ze sprzedaży bydła.
Mama powiedziała mi, że zamieszka z nami, będziemy mieszkać wszyscy razem. Wyobraź sobie — dwupokojowe mieszkanie, a w nim pięć osób. Dokąd? Poza tym dzieci rosną, potrzebują więcej przestrzeni.
Tłumaczyłam jej nie raz, że po prostu nie ma dla niej miejsca, a my nie mamy takich pieniędzy, żeby kupić większe mieszkanie. Dlatego lepiej, żeby została na wsi, zwłaszcza że ma 65 lat.
Ma jeszcze normalne siły, nie chce nic uprawiać w ogródku warzywnym — na litość boską, niech nie uprawia. Nikt jej nie zmusza do hodowli bydła.
Można żyć na wsi dla własnej przyjemności i niczym się nie obciążać. Ale ostatni telefon mnie zszokował. Mimo moich słów sprzedała już swój dom i bydło i przyjeżdża do nas. Co z nią zrobić? Co teraz zrobimy?