I tak dom sąsiadki obok nas został wystawiony na sprzedaż. Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy moja koleżanka z klasy, której nie widzieliśmy od ukończenia studiów, kupiła ten dom.
Lena rozwiodła się i po podziale majątku miała wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić dom. Zaczęła mieszkać w domu ze swoim synem Igorem. Chłopiec miał 13 lat.
Dużo komunikowałam się z Leną, często odwiedzałyśmy się, piłyśmy razem herbatę. Czasami mój mąż pomagał Lenie w pracach domowych, gdzie bez mężczyzny nie można było sobie poradzić.
Ogólnie wszystko między nami układało się bardzo dobrze, aż pewnego dnia Lena poprosiła nas o pożyczenie jej dużej sumy pieniędzy.
Okazało się, że wzięła kredyt w banku na zakup domu i chciała go jak najszybciej spłacić, żeby nie płacić wysokich odsetek.
A my mieliśmy pieniądze: przecież zbieraliśmy na edukację naszych dzieci. Skonsultowałam się z mężem i zgodziliśmy się pomóc Lenie.
Lena była poważną kobietą, pracowała i mieliśmy dobre relacje. Lena wypisała nam pokwitowanie i daliśmy jej pieniądze.
Lena musiała zwrócić wszystkie pieniądze w ciągu dwóch lat. Mogła też oddać je w ratach.
Minął rok. Przez ten rok Lena nie dała nam ani grosza. Mój mąż i ja milczeliśmy: rozumieliśmy, że było jej bardzo ciężko samotnie wychowywać syna.
Ale kiedy minął cały rok, a Lena nic nam nie oddała, postanowiłam zasugerować Lenie, że nasz syn Roman kończy szkołę i będzie studiował w innym mieście, a my potrzebujemy pieniędzy na wynajem mieszkania dla naszego syna.
Oczywiście nawet sugestia, żeby Lena oddała nam pieniądze, sprawiła, że poczułam się bardzo niekomfortowo.
Po tej rozmowie Lena całkowicie przestała się z nami komunikować. Nie dzwoniła do nas i już nas nie odwiedzała.
Po sześciu miesiącach na podwórku Leny pojawili się obcy ludzie. Lena powiedziała, że tymczasowo przeprowadza się do domu rodziców, ponieważ jej ojciec jest bardzo chory, i że zamierza wynająć swój dom.
Wkrótce wprowadzili się lokatorzy. Uspokoiłam się, ale kiedy nowi lokatorzy zaczęli budować dobudówkę do domu, zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak. Dlaczego najemcy mieliby w ogóle cokolwiek budować?
Porozmawiałam z naszymi nowymi sąsiadami i okazało się, że Lena sprzedała dom, a nie go wynajęła.
Lena zwróciła nam pieniądze dopiero po siedmiu latach. Przez cały ten czas cierpliwie czekaliśmy z mężem i tylko od czasu do czasu przypominaliśmy Lenie o długu. Ale oczywiście bardzo nam się to nie podobało.
Teraz już nigdy nikomu nie pożyczamy pieniędzy. Lepiej odmówić raz, niż czekać wiele lat na spłatę długu.