Strata cenionego producenta filmowego wstrząsnęła opinią publiczną, ale prawdziwy dramat rozgrywał się również w życiu prywatnym jego żony, Agnieszki Woźniak-Starak. Dopiero po odejściu męża na jaw zaczęły wychodzić szczegóły dotyczące podziału jego majątku — a te okazały się bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać.

Piotr i Agnieszka. Miłość w blasku fleszy i tragiczny finał

Ich relacja była jedną z najbardziej komentowanych w polskich mediach. Poznali się w 2014 roku, a już rok później Piotr oświadczył się Agnieszce w spektakularny sposób — na Balu Nocy Letniej Fundacji TVN. W 2016 roku pobrali się w Wenecji, w pałacu Ca' Vendramin Calergi, podczas uroczystości określanej przez media jako „ślub roku”.

Para tworzyła związek pełen emocji i energii. Agnieszka wielokrotnie podkreślała, że Piotr był siłą napędową ich życia. Tym większym szokiem była jego niespodziewana śmierć w wypadku na jeziorze Kisajno. Dziennikarka na wiele miesięcy wycofała się z mediów, próbując przetrwać żałobę, która przewróciła jej świat do góry nogami.

Dziedziczenie po producencie. Majątek ogromny, ale niejednoznaczny

Piotr Woźniak-Starak pochodził z jednej z najbogatszych rodzin w Polsce. Jego ojczym, Jerzy Starak, jest jednym z najpotężniejszych przedsiębiorców w kraju, a matka, Anna Woźniak-Starak, również zbudowała silną pozycję w świecie biznesu. Sam Piotr odniósł spektakularny sukces jako producent filmowy, a jego firma Watchout Studio przyniosła łącznie około 75 milionów złotych przychodów.

Po jego śmierci powstało pytanie, jak zostanie podzielony majątek. Choć para miała intercyzę, ta obowiązywała wyłącznie w przypadku rozwodu. W świetle prawa, jako wdowa i formalna spadkobierczyni ustawowa, Agnieszka Woźniak-Starak otrzymała część majątku męża, obejmującą m.in. luksusowe samochody oraz udziały związane z filmową działalnością Piotra.

Jednak nie wszystko trafiło do niej tak, jak mogła zakładać opinia publiczna.

Apartament w Nowym Jorku. Prezent, który istniał tylko symbolicznie

Najwięcej emocji wzbudził prestiżowy apartament na Manhattanie — miejsce wyjątkowe dla Piotra, który w Nowym Jorku się kształcił i dorastał. Mieszkanie było znane fanom i mediom jako rzekomy prezent ślubny dla młodej pary.

Lokal o powierzchni niemal 136 metrów kwadratowych, położony nieopodal Central Parku, uchodził za perłę rodzinnych dóbr. Składał się z dwóch sypialni, dwóch łazienek i eleganckiego salonu z panoramicznym widokiem na Manhattan. Jego wartość szacowano na blisko 30 milionów złotych.

Jednak po śmierci Piotra okazało się, że apartament formalnie nie należał do małżonków. Był własnością jego matki, Anny Woźniak-Starak. To właśnie ona podjęła kluczową decyzję o losie nieruchomości.

Interwencja teściowej i sprzedaż nieruchomości

Po śmierci Piotra jego matka zdecydowała, że apartament nie będzie częścią spadku po synu. Nieruchomość została sprzedana w 2023 roku jednej z amerykańskich firm deweloperskich. Co ciekawe, transakcję przeprowadzono za kwotę niższą niż cena rynkowa sprzed lat. Mieszkanie wyceniane pierwotnie na około 3,5 miliona dolarów sprzedano za nieco ponad 2 miliony, czyli wówczas około 10 milionów złotych.

Dla opinii publicznej było to zaskakujące. Apartament, który w oczach wielu był symbolem miłości Agnieszki i Piotra oraz ich wspólnych planów, w rzeczywistości nigdy nie był częścią ich majątku małżeńskiego.

Decyzja Anny Woźniak-Starak zamknęła więc raz na zawsze rozdział związany z tą nieruchomością, pozostawiając wdowę bez dostępu do wyjątkowego miejsca, które tak często pojawiało się w medialnych narracjach o ich związku.

Miłość przerwana, wspomnienia nie

Choć kwestie majątkowe okazały się złożone, jedno pozostało niezmienne. Agnieszka Woźniak-Starak wielokrotnie podkreślała, że najcenniejszym, co zostawił jej Piotr, była miłość, siła i poczucie sensu.

Nie wszystko można przeliczyć na pieniądze czy nieruchomości. Ich historia, choć zakończona tragicznym finałem, wciąż porusza i przypomina, jak kruche potrafi być szczęście.