Miało to być historyczne wydarzenie – symboliczne potwierdzenie przyjaźni polsko-amerykańskiej i oddanie hołdu majorowi Maciejowi „Slabowi” Krakowianowi, który zginął w katastrofie F-16. Niestety, uroczystą atmosferę przyćmiły wpadki językowe polskiego prezydenta, które natychmiast stały się tematem medialnej burzy.
Niefortunne słowa w trakcie przemówienia
Podczas wystąpienia Nawrocki wspominał zmarłego pilota, chcąc podkreślić, że zostawił po sobie dwoje dzieci. Użył jednak błędnej formuły „He lost two children”, która w języku angielskim oznacza, że dzieci… zmarły. Pomyłka ta w jednej chwili zmieniła sens całej wypowiedzi i wywołała konsternację wśród słuchaczy.
Prezydent próbował kontynuować swoje przemówienie, używając określenia „great tragedy”. Jednak i ten zwrot, w kontekście doniosłej uroczystości, brzmiał niefortunnie i został szybko zauważony przez komentatorów.
Reakcja Donalda Trumpa
Donald Trump, chcąc złagodzić skutki gafy, przejął inicjatywę. Zdecydowanym tonem podkreślił, że Krakowian „był legendarnym pilotem w Polsce”. Jego słowa sprawiły, że uwaga z sali skupiła się ponownie na bohaterze wydarzenia, a nie na pomyłce językowej.
Jednak media nie przepuściły tego incydentu. Eksperci językowi, komentując sprawę, stwierdzili, że wystąpienie polskiego prezydenta obnażyło poważne braki w przygotowaniu językowym. „To kompromitacja na arenie międzynarodowej” – ocenili niektórzy.
Symboliczny hołd dla majora Krakowiana
Mimo kontrowersji, ceremonia miała wyjątkowo wzruszający charakter. Na niebie nad Waszyngtonem pojawiło się osiem myśliwców, z czego cztery F-16 ułożyły formację missing man. To klasyczny lotniczy układ symbolizujący stratę pilota, którego zabrakło w szyku.
Całość dopełnił przelot czterech nowoczesnych F-35, który był zarówno gestem upamiętnienia, jak i politycznym sygnałem podkreślającym siłę sojuszu wojskowego Polski i Stanów Zjednoczonych.
Pytania o przygotowanie prezydenta
Choć spotkanie w Białym Domu miało podkreślić rangę polsko-amerykańskich relacji, to gafy językowe Karola Nawrockiego sprawiły, że dyskusja w Polsce skupiła się nie na sile sojuszu, ale na kompetencjach językowych głowy państwa.
Wielu komentatorów podkreśla, że wystąpienia na arenie międzynarodowej wymagają nie tylko przygotowania merytorycznego, ale i perfekcyjnego językowego. Jeden błąd wystarczy, by przesłonić całe przesłanie, nawet tak ważne jak oddanie hołdu bohaterowi narodowemu.