Pieniądze miałyby być potrącane automatycznie z wynagrodzeń i trafiać bezpośrednio na konta wybranego Kościoła lub związku wyznaniowego. Osoby, które zadeklarowałyby brak przynależności religijnej, byłyby całkowicie zwolnione z tej opłaty.
Pomysł wywołał falę dyskusji i kontrowersji, a zdania w tej sprawie są skrajnie podzielone. Zwolennicy wskazują na przejrzystość i koniec „dobrowolnych, ale często obowiązkowych” opłat, przeciwnicy ostrzegają przed masowym odchodzeniem wiernych od Kościoła.
Na czym miałby polegać podatek kościelny?
Według propozycji, 8% podatku dochodowego byłoby odprowadzane przez pracodawcę do fiskusa, a następnie przekazywane na konto wskazanego Kościoła lub wspólnoty religijnej.
Autorzy pomysłu argumentują, że takie rozwiązanie:
- uporządkuje system finansowania wspólnot religijnych,
- zwiększy przejrzystość przepływów pieniężnych,
- ograniczy pole do nadużyć finansowych.
Ks. prof. Kobyliński: „To nie dla Polski”
Zdaniem ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego, etyka z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, polska rzeczywistość nie nadaje się do kopiowania niemieckiego modelu.
– Model niemiecki powstał w specyficznym kontekście historycznym, gdy państwo przejęło majątek Kościoła. To zupełnie inna sytuacja niż w Polsce. Przeniesienie tego rozwiązania wprost byłoby błędem – podkreślił duchowny.
Profesor zaznaczył również, że w Niemczech księża są traktowani jak urzędnicy, a ich pensje są częścią państwowej siatki płac.
Niemiecki system – przestroga dla Polski?
W Niemczech podatek kościelny obowiązuje od ponad 100 lat. W praktyce jednak przyniósł on także negatywne skutki: co roku setki tysięcy osób rezygnują z formalnej przynależności do Kościoła, by uniknąć dodatkowej daniny.
Efekt? Dziś niemal połowa obywateli naszych zachodnich sąsiadów formalnie nie należy do żadnej wspólnoty religijnej. Ks. prof. Kobyliński przestrzega, że podobny scenariusz może grozić Polsce, jeśli rozwiązanie zostałoby wprowadzone w niezmienionej formie.
Czy możliwe jest rozwiązanie kompromisowe?
Ekspert proponuje model hybrydowy, podobny do włoskiego czy hiszpańskiego. W tamtych krajach każdy obywatel przeznacza część podatku na określony cel – może to być Kościół, ale też np. organizacje charytatywne.
– Takie rozwiązanie byłoby uczciwsze i mniej radykalne. Pozwoliłoby zachować wsparcie dla wspólnot religijnych, a jednocześnie dałoby wybór obywatelom – zaznacza ks. prof. Kobyliński.
Temat, który dopiero rozgrzeje Polskę
Choć Senat nie ogłosił jeszcze, kiedy petycja zostanie rozpatrzona, jedno jest pewne – debaty wokół podatku kościelnego nie da się uniknąć. To zagadnienie dotyczy zarówno kwestii finansowych, jak i głębokich wartości społecznych.
Dla jednych będzie to krok ku przejrzystości, dla innych – zagrożenie dla tradycji i więzi religijnych.