Świat sportu pogrążył się w smutku po nagłej i wstrząsającej informacji, która obiegła dziś media: Diogo Jota, napastnik Liverpoolu i reprezentacji Portugalii, nie żyje. Zginął w wypadku samochodowym razem ze swoim młodszym bratem André. Tragiczne zdarzenie miało miejsce w Hiszpanii. Miał zaledwie 28 lat.
Jeszcze kilka dni temu celebrował najpiękniejsze chwile życia – ślub i wakacje z rodziną. Dziś kibice, koledzy z drużyny i miliony fanów żegnają go w głębokim żalu.
Wypadek wydarzył się w nocy z 25 na 26 czerwca na autostradzie A-52, w rejonie Sanabria w hiszpańskiej prowincji Zamora. Auto, którym podróżowali bracia, z nieznanych jeszcze przyczyn wypadło z drogi i stanęło w płomieniach.
Pojazd zapalił się niemal natychmiast po wypadnięciu z jezdni. Pożar ogarnął również pobliską roślinność, utrudniając akcję ratunkową. Mimo szybkiej interwencji służb ratunkowych, nikt nie zdołał przeżyć.
Zginęli na miejscu – Diogo Jota, zawodnik światowej klasy, i jego brat André, 26-letni piłkarz FC Penafiel.
Diogo Jota był jednym z najcenniejszych zawodników w kadrze Liverpoolu. Do Anglii trafił z Wolverhampton za kwotę 40 milionów euro w 2020 roku. Szybko udowodnił, że był wart każdego centa – błyskotliwy, szybki, skuteczny.
Z The Reds zdobył mistrzostwo Anglii, Puchar Anglii, dwukrotnie Puchar Ligi i grał w finale Ligi Mistrzów w 2022 roku.
W reprezentacji Portugalii wystąpił 49 razy i zdobył 14 bramek. Regularnie powoływany przez selekcjonerów, był istotną częścią kadry, z którą wiązano duże nadzieje na nadchodzące turnieje.
Dla wielu młodych kibiców był inspiracją. Nie tylko dzięki grze, ale i skromności.
Śmierć Diogo Joty wywołała szok w całym piłkarskim świecie. Liverpool FC, Federacja Portugalska, byli trenerzy i koledzy z boiska publikują kondolencje, wyrazy żalu i niedowierzania.
Jürgen Klopp w krótkim oświadczeniu przekazał:
„Straciliśmy nie tylko wielkiego piłkarza, ale też wielkiego człowieka. Diogo był sercem szatni, był zawsze uśmiechnięty, życzliwy. To niewyobrażalna strata.”
Fani w Liverpoolu i Porto zapalają znicze pod stadionami. Portugalskie media już określają Jotę „symbolem nowoczesnego pokolenia piłkarzy”, a jego śmierć — „ciosem, z którego trudno będzie się otrząsnąć”.
Najbardziej porusza jednak fakt, jak blisko życia i śmierci spotkały się w tej historii. Jeszcze kilka dni temu Diogo Jota opublikował zdjęcia z własnego ślubu — zakochany, szczęśliwy, uśmiechnięty.
Zaledwie kilkadziesiąt godzin później jego nazwisko znalazło się w nagłówkach z dopiskiem „nie żyje”.
Śledczy badają przyczyny wypadku. Nikt nie był świadkiem momentu zdarzenia. Czy doszło do zaśnięcia za kierownicą? Awarii auta? Utraty panowania nad pojazdem? Na razie pozostaje tylko ból i cisza.
Uroczystości pogrzebowe mają się odbyć w rodzinnej Portugalii. Rodzina Joty prosi o uszanowanie prywatności w tym wyjątkowo bolesnym czasie.
Diogo i André Jota — bracia, sportowcy, ludzie z pasją. Odeszli zbyt wcześnie.